niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 3


Dzisiejszego dnia moją pobudką okazał się być mój cholerny telefon, który dzwonił zazwyczaj wtedy gdy nie powinien. Tak było i teraz. Nie otwierając oczu, po omacku złapałam za telefon, leżący obok na łóżku.
*Rozmowa telefoniczna*
- Hallo ?
- Cześć, to ja James. Coś nie tak ? Masz jakiś dziwny głos.
- Przed chwilą się obudziłam, masz coś ważnego ? Bo jeżeli nie to...
- Dziewczyno jest po 12... Nieważne za dwie godziny masz sesje do Vogue'a.
- Za dwie godziny ?! Do Vogue'a ?! I ty mówisz mi o tym teraz ? Serio ?
- Sam dowiedziałem się o tym przed chwilą. Modelka, która miała zająć się tą sesję zachorowała, a na jej miejsce wchodzisz ty ! Adres prześle ci sms'em. Pa !

*Koniec*


Sesja do Vogue'a to coś do czego modelka dąży przez całe życie. Jest to marzenie milionów nastolatek - moim również, które już za godzinę miało się spełnić. Powinnam biegać już po mieszkaniu z ciuchami w ręku, ale nie potrafiłam ruszyć nawet palcem. Powieki nie dawały za wygraną i nie chciały się podnieść. Powód ? Wczorajsza impreza, od której dzisiaj cholernie boli mnie głowa. ZARAZ ! Impreza odbywała się u chłopaków, więc gdzie ja jestem ?!  Uchyliłam lekko powieki. Obejrzałam się dookoła. Okazało się, że jestem w mojej sypialni, w moim domu, leżąc w poprzek na łóżku - Jakim cudem się tu znalazłam ? Tą sprawą zajmę się później. Czas leciał nieubłaganie. Adres miałam już przesłany. Jedynym problemem byłam JA. Tak bardzo nie miałam ochoty wstawać, najchętniej przeleżałabym calutki dzisiejszy dzień w takiej pozycji w jakiej znajduję się teraz. Małymi ruchami, odpychając się rękoma od pościeli. Stanęłam o własnych siłach na zimnych panelach, przez co na mojej skórze po chwili pojawiła się gęsia skórka, a do tego po chwili zaburczało mi w brzuchu. Złapał w dłoń telefon i chwiejnymi krokami udałam się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki jogurt i zaczęłam go jeść. Kolejny już dzisiaj raz mój telefon postanowił spłatać mi figla. Ten okropny dzwonek muszę zmienić natychmiast, ale najpierw odbiorę.

*Rozmowa telefoniczna*

- Tak?
- Cześć Alex, to ja Louis.
- O Hej, coś się stało ?
- Jest może u ciebie Harry ?
- Dlaczego miałby być u mnie ? -skierowałam się w stronę salonu, na kanapie zobaczyłam śpiącego Harrego. Louis mówił coś do mnie jednak nie byłam w stanie go słuchać, gdyż zastanawiałam się w jaki sposób brunet znalazł się na jednej z moich kanap.
~cisza~
- Halo? Jesteś tam ? 
- Tak, nie wiem jakim cudem ale jest.
- Uff ! Kamień spadł mi z serca. Zajmij się nim proszę. My wyjeżdżamy nad jezioro, nie będziemy na niego czekać. Czasami bywa bardzo dziecinny.Pa !
- Co ? Halo ? Louis mam ważną se...- przerwałam gdy zorientowałam się, że mówie sama do siebie.

*Koniec*

Odłożyłam telefon na blat kuchenny i skierowałam się w stronę kanapy, na której leżał chłopak. Przykucnęłam przy jego twarzy i westchnęłam. 
- Harry, pobudka.- zaczełam delikatnie, szturchając go.
- Jeszcze pięć minut.- wymruczał nie otwierając oczu. Z resztą założę się, że wtedy jeszcze nie kontaktował.
- Harry ! - krzyknęłam, na co ten momentalnie się obudził.- O ! Dziękuję. W skrócie za 1,5 godziny mam być na bardzo ważnej sesji. Louis dzwonił, że mam się tobą zająć, skoro jesteś u mnie, chociaż za cholerę nie wiem jak tutaj się znalazłeś. Z resztą o tym jak sama tutaj trafiłam wiem niewiele więcej, więc mam prośbę mógłbyś się ogarnąć w ekspresowym tempie, kiedy ja pójdę się wykąpać i pójdziesz ze mną do studia, dobrze ?
Nie czekałam na jego odpowiedź. Nie mam pojęcia czy wszystko zrozumiał. Szczerze ? Mało mnie to interesowało. Ważne było teraz to, żeby zdążyć na czas w umówione miejsce. Wstałam i pobiegłam do łazienki, po drodze zabierając z garderoby czystą bieliznę i ciuchy na dziejszy dzień. Postanowiłam skorzystać z prysznica - tak było łatwiej i szybciej. Umyłam włosy. Owinęłam się ręcznkiem i stanełam przed lustrem. Wyciągnęłam suszarkę do włosów i wpadłam w wir szykowania. Zadanie było odrobinę ułatwione, gdyż na sesje nie przychodzi się w makijażu ani wymodelowanej fryzurze, więc całe przygotowania zajęły mi jakieś piętnaście minut. Nałożyłam na siebie wcześniej przygotowane ubrania i wyszłam z pełnego pary pomieszczenia. Znalazłam Harrego siedzącego na moim łóżku w sypialni, patrzącego w jakiś bliżej nieokreślony punkt. Nie zwrócił uwagi na to kiedy weszłam.
- Ej śpiący ! - uderzyłam go bluzką, którą trzymałam w ręku i zaśmiałam się.
Nie spodziewałam się tego, że ten złapie za drugi koniec materiału i wyląduję tuż koło niego w jego objęciach.
- No nie ma co masz talent do zwabiania dziewczyn do łóżka.- powiedziałam z sarkazmem na co ten zareagował gromkim śmiechem, przyciskając mnie bardziej do swojej piersi.
- Popatrz znamy się tylko 3 dni, a te trzy dni wystarczyły mi na to, żebyśmy wylądowali razem w łożku.- zaśmiał się.
- Idiota. - uwolniłam się z jego uścisku, nie przestając się uśmiechać. Stanęłam na przeciwko niego.
- Ale i tak mnie polubiłaś, prawda ? - zmienił pozycję na siedzącą i spojrzał na mnie pytająco.
- A co jeśli nie ? - uśmiechnęłam się.
- O której masz sesje ?- zapytał.
- Co do ma do rzeczy ? Za jakąś godzinę, więc czas się zbierać.- odpowiedziałam.
- Ma dużo do rzeczy. W takim razie możesz się spóźnić. W końcu miałaś się mną zająć, a ja jako małe dziecko mógłbym przypadkiem zgłodnieć lub zasnąć.- powiedział.
- Nie zrobisz mi tego. Nie dzisiaj.Jutro, okej. Ale nie dziś.- próbowałam go przekonać.
- Może zrobię, może nie zrobię.- śmiał się.
Śmiał się, ŚMIAŁ w momencie kiedy ja musiałam już biec na sesje.
- Dobra ! W takim razie zostajesz tutaj. Nie spal domu, nie wiem, o której wrócę.Klucz zostawiam w drzwiach. Cześć.- złapałam za torebkę i wyszłam z domu.
Słyszałam jeszcze Harrego, który krzyczał, ale nie zwracając na to uwagi zbiegłam schodami na parter kamienicy. Wybiegłam z budynki. Złapałam jakąś przejeżdżającą taksówkę. Po 25 minutach byłam już w umówioym miejscu, stojąc przy recepcji w bardzo ekskluzywym miejscu rozglądałam się na boki. Pełno było tutaj ludzie biegających we wszystkie strony z wielkimi stertami piapierów, odbywał się też jakiś casting. Dziewczyny siedzącą w równym rządku na fotelach, patrzące na siebie "spod byka" walczyły o swoją przyszłość w modelingu.  Pamiętam kiedy to ja musiałam robić coś podobnego. Teraz jednak wszystko się zmieniło i O ! Jestem tutaj gdzie jestem i tylko wspominam coś takiego. Niezbyt miła kobieta, z którą przed chwilą miałam nieprzyjemność rozmawiać zaprowadziła mnie do pomieszczenia, w którym miała odbyć się sesja. Jedna z kobiet, pomagających przy sesji zaprowadziła mnie do pokoju przygotowań. Zasiadłam na fotelu przed ogromnym lustrem. Fryzjerka doprowadziła moje włosy do ładu, a makijażystka zajęła się jak to ona nazwała upiększaniem "naturalnego piękna". Sesja z tego co się dowiedziałam od stylistki miała odkrywać jak najwięcej kształtów dlatego jedyne co miałam do dyspozycji to czarne majtki i dżinsowa kurtka. Przebrałam się i udałam na wyznaczone miejsce. Pstryk ! Pstryk ! I po sesji... No może nie tak dosłownie, ale trwało to zadziwiająco krótko jak na sesje, a co więcej na sesje do tak ekskluzywnego magazunu jak ten. Wydawało mi się być to dość dziwne, bo zazwyczaj trwa to o wiele dłużej.
- Zdjęcia prześlę Ci e-mailem do godziny.- powiedział fotograf, oglądając wraz ze mną na ekranie zdjęcia zrobione przed chwilą.- Koniec ! Dziękuję wszystkim za współpracę. Do zobaczenia !
Zmęczenie dawało się we znaki, więc jak najszybciej marzyłam o tym żeby znaleźć się już w moim przytulnym mieszkanku z herbatą w ręku. Przebrałam się w moje rzeczy, wychodząc z pomieszczenia gdzie odbywała się sesja zadzwoniłam po taksówkę, która przyjechała pod same drzwi budynku 10 minut później. Niby taki ruch w tym Londynie, a taxi przyjeżdża szybciej niż w jakimkolwiek mniejszym mieście. Droga do domu nie trwała długo, lecz siedząc w taksówce oczy same mi się zamykały wbrew mojej woli. Postanowiłam zadzwonić do przebywającego w moim domu Harrego, żeby powiedzieć mu, że zaraz będę. Wyciągnęłam telefon z torebki, przycisnęłam zieloną słuchawkę tuż przy imieniu chłopaka:
1 sygnał...
2 sygnał...
3 sygnał...
4 sygnał...
Hej tu Harry, nie mógę w tej chwili odebrać telefonu, jeżeli to coś ważnego zostaw wiadomość.
W sumie i tak zaraz będę w domu, więc nie będę do niego wydzwaniać, bo nie miałoby to kompletnego sensu. Pojazd zatrzymał się tuż przed moją uroczą kamieniczką. Korzystając z okazji, że resztę dnia miałam spędzić w domu weszłam na górę schodami, a nie tak jak dotychczas windą. Kiedy już stałam przed drzwiami do mieszkania złapałam za klamkę - zamknięte. Zapukałam lekko do drzwi z nadzieją, że Harry nie robic nic tak ważnego, żeby nie móc mi otworzyć. Nieco się pomyliłam... Jakie było moje zdziwienie, kiedy drzwi sąsiadki z na przeciwka otworzyły się a w nich ujrzałam ją razem z chłopakiem, o którym wcześniej wspomniałam. Nie byłoby to w sumie nic dziwnego gdyby nie to, że brunet był w trakcie zapinania koszuli, a ona stała w koszuli nocnej odkrywającej jej większość ciała. Nie przerywając namiętnych pocałunków, od których aż zbierało mi się na wymioty przekroczyli próg jej mieszkania, stawiając nieporadnie małe kroczki na posadzce w kierunku drzwi do mojego mieszkania. Chcieli się przenieść do mojego łóżka ? Nie tym razem. Oparłam się o drzwi, krzyżując ręcę na piersi, patrzyłam na nich obojętnym wzrokiem, starając się im nie przeszkadzać. Harry odwrócony plecami do mnie starał się przerwać tą orgię, lecz szło mu to dość wolno. Dziewczyna o długich włosach nie potrafiła powstrzymać się od tego, żeby skraść mu choć jeszcze jeden i jeszcze jeden i jeszcze 20 następnych pocałunków. Kiedy wreszcie Harry miał tak silną wolę, żeby odkleić się od tej panny, która po chwili weszła do mieszkania, a on trzymając klucz w ręku odprowadził ją wzrokiem ja siegnęłam po moje klucze, nie zwracając na niego uwagi. Odkluczyłam drzwi, do moich butów zaczęła dostawać się gorąca woda. Spojrzałam w dół, z przerażenia aż odskoczyłam w ramiona Harrego. Jednak szybko się opamiętałam i wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Harry ! - krzyknęłam najgłośniej jak umiałam.
- Sam nie wiem co się stało, kiedy wychodziłem wszystko było okej, a teraz...-przerwał.
- Kiedy wychodziłeś jedyne co było okej to dupa tamtej laski, a teraz moje mieszkanie wygląda jak akwarium.- powiedziałam, wchodząc w głąb mieszkania.
Nie zważając na wszelkie tłumaczenia Harrego skierowałam się do łazienki, kiedy ją otworzyłam okazało się, że jedna z rur pękła, a woda leje się ostrymi strumieniami we wszystkie strony w tym na mnie. Harry chodził za mną krok w krok.
- Zamiast chodzić bez celu mógłbyś coś z tym zrobić, woda leje się nam po nogach, a ty stoisz jak słup- powiedziałam z pretensją, wychodząc z łazienki.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Kogo tutaj niesie ? Jeszcze gości brakowało. Otworzyłam drzwi, a w nich zastałam starszą panią z tego co pamiętam, mieszkającą piętro niżej i hydraulika, którego jak mi się wydaję wezwała. Okazało się, że łazienka sąsiadki z dołu również została zalana przez rurę znajdującą się u mnie, ale nie było to aż tak poważne jak u mnie i reszta jej mieszkania była sucha. Hydraulik wziął się do roboty i rura była zaklejona w parenaście minut. Mężczyzna wstał z mokrej podłogi, przez co wyglądał mniej więcej tak samo jak ja. Tyle, że ja miałam o wiele dłuższe włosy, które były przemoczone co do ostatniego. Skarciłam wzrokiem Harrego, opierającego się o framugę drzwi i skierowałam wzrok na hydraulika:
- Zakleiłem tą rurę, ale trzeba będzie skuć kafelki na całej ścianie. Cała robota zajmie na oko 2 tygodnie.- powiedział.
- Co ?! 2 tygodnie ? Nie da się zrobić tego szybciej ? - zapytałam błagalnym tonem.
Mężczyzna uniósł tylko ręce w geśćie bezradności. Wziął skrzynkę z narzędziami i wyszedł z mieszkania.
- Dzięki Harry. - powiedziałam i wyminęłam go w drzwiach.
Zamknełam się w sypialni, położyłam na łóżku i zaczęłam rozmyslania na temat tego jak mam mieszkać w domu pełnym wody, bez dostępu do łazienki.
- Bierz rzeczy i spadamy.- do mojego pokoju wszedł Harry.
- Słucham ? - podniosłam się i oparłam na rękach.
- Bierz rzeczy i spadamy. Powtórzyć 3 raz ? -zapytał.
- Gdzie "spadamy"- zakreśliłam palcami cudzysłów.
- Zobaczysz. Chodź. Chcesz siedzieć w tym bagnie ? - skierował wzrok na podłogę.
Wstałam z łóżka, wzięłam walizki, wpakowałam w nie wszystkie moje ciuchy,no... większość i przy pomocy Harrego, które przenosił je na korytarz, żeby żadna z nich nie została zamoczona wyszliśmy z domu i wsiedliśmy w taksówkę. O tej godzinie korki ciągnęły się w nieskończoność, więc zaczełam się zastananawiać czy szybciej nie doszlibyśmy na pieszo, mimo że nie wiem nawet dokąd jedziemy.
- Powiesz mi gdzie jedziemy ?- zapytałam Harrego, który patrzył gdzieś w dal przez okno.
- Powiedz mi czy wybaczysz mi to co stało się jakąś godzinę wcześniej ?- zapytałam.
- Spójrzmy na to pod innym kątem... Pęknięta rura, naprawa przez 2 tygodnie, brak domu, brak łazienki.- zaczełam wyliczać na palcach u ręki.
- Wiesz, że nie chodzi o to...- powiedział.
- To twoje życie. Jesteśmy zwykłymi znajomymi i to dopiero od 3 dni, więc...- westchnęłam i skierowałam wzrok za okno.
- Może i jesteśmy zwykłymi znajomymi, ale wolałbym żebyś tego nigdy nie zobaczyła.- powiedział, spuszczając głowe.
- No już, już nie pamiętam. Tylko nie płacz.- zaśmiałam się i poklepałam go po udzie.- plus powiedz mi gdzie jedziemy.
- A to już jest niespodzianka.- zaśmiał się.- W ramach rekompenstaty.
Harry wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął robić zdjęcia, skierował aparat w moją stronę i zaczął mnie rozśmieszać. Kiedy usłyszałam dźwięk robionego zdjęcia, Harry już wpatrywał się w telefon i energicznie poruszał palcami po jego ekranie. Kiedy skończył skierował wzrok na mnie i szeroko się uśmiechnął.
- Co ? - zmarszczyłam brwi.
- Twoje piękne zdjęcie jest już na Tweeterze.- zaśmiał się.
- Harry ! Czy to jest jakiś dzień uprzykrzania życia Alex ?- zapytałam.
- Lubię jak wypowiadasz moje imię, wiesz ?
- Nie, nie wiem.- powiedziałam z uśmiechem.
- Powiedz to jeszcze raz.- zaśmiał się.
- Haroldzie...- zaczęłam.
- Nie no błagam...- zakrył twarz dłńmi.
Złapałam za jego dłonie i przechyliłam się tak, że prawie na nim leżałam, próbując odsłonić jego twarz.
- No weeeź, na mnie nie spojrzysz.- powiedziałam.
NIC- zero reakcji.
- Harry, Harry... kochanie no chodź tutaj.- zarzuciłam obie ręce na jego kark i uwiesiłam się na nim tak, że po chwili leżałam plecami na jego kolanach, patrząc się w jego odkrytą już twarz. Taksówkarz patrzył się a nas jak na idiotów, bo tak się zachowywaliśmy, ale szczerze nie obchodziło mnie to wcale a wcale, więc stwierdziłam nie robić sobie nic z tego i po prostu śmiałam się z tej sytuacji nadal będąc we wcześniej opisanej pozycji.
- Wiesz, że cie lubię ?- powiedział brunet z wymalowanym usmiechem a twarzy, bawiąc się moimi włosami.
- Wiem, wiem.- zaśmiałam się.
- O jesteśmy. - powiedział.- Ale nie wstawaj proszę. Pojedziemy gdzieś jeszcze jak chcesz- tylko leż.- zaśmiał się głośno, próbując robić przy tym minę zbitego psiaka.
Zwinnym ruchem podniosłam się i zobaczyłam dom chłopaków, w którym byłam jeszcze wczoraj.
- Co my tutaj robimy ? - zapytałam, marszcząc brwi.
- Narazie zamieszkasz tutaj. Jest jeszcze jeden wolny pokój. Rozmawiałem z James'em i to jest jedyne rozwiązanie, więc chodź.- powiedział, wychodząc z taksówki.
Wziął wszystkie walizki z bagażnika i idąc razem krok w krok weszliśmy do ich domu.
- Czy pytałeś się w ogóle chło...- przerwałam bo w drzwiach do korytarza stanął Louis.
- O ! Jesteście ! Wczoraj tak szybko się zwineliścię, że nie wiedzieliśmy co mamy myśleć. Działo się co ? - zaśmiał się, szturchając nas w ramiona na co lekko się skrzywiłam, wymieniając się z Harrym spojrzeniem.- A wy gdzieś wyjeżdżacie ? - zapytał kierując wzrok na moje walizki.
- Nie. Alex ma zalane mieszkanie i przez 2 tygodnie zostanie tutaj.- powiedział Harry.
- Ale jeżeli to kłopot to ja oczywiście pojadę do hotelu już teraz naprawdę.- powiedziałam szybko.
- Do hotelu ?-zaśmiał się Louis.- Zgłupiałaś chyba. To co zaczynamy dwutygodniowy melanż ?-wystawił rękę do "5".
- Chodź zaprowadzę cię do twojego pokoju.- skinął głową Harry.
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. Złapaliśmy za moje walizki. To znaczy bardziej lokowaty, bo ja wzięłam tylko jedną- najmniejszą. Szłam za brunetem krok w krok po schodach, kiedy byliśmy już na górze kierowaliśmy się długim korytarzem.
- Tu są moje drzwi, a tu twoje.- powiedział chłopak wskazując na drzwi, znajdujące się na przeciwko jego.- Jakbyś czegoś potrzebowała to jestem tutaj.- uśmiechnął się i zamknął się w swoim pokoju.
Otworzyłam ciemne dębowe drzwi, a moim oczom ukazał się piękny i duży pokój z równie wielkim dwuosobowym łóżkiem przykrytym ciemno-fioletową pościelą. Podeszłam do lakierowanej białej szafy i powkładałam na półki rzeczy z walizek. Ostatnio jakoś często to robię ehh... Szczęście zbytnio mi nie dopisuję jak widać. Klecząc przed wielką szafą usłyszałam pukanie do moich drzwi. Krzyknęłam krótkie "proszę", a w tymczasowo moim pokoju pojawił się brunet.
- Nie przeszkadzam ?- zapytał,wyławiając zza drzwi głową.
- Nie, wchodź.- powiedziałam uprzejmie, nie przerywając rozkładania ubrań na przepełnione już po brzegi półki.
- Dużo tego masz.- zaśmiał się, siadając na łóżko.
W odpowiedzi posłałam mu tylko lekki uśmiech. Kiedy ubrania były już na swoim miejscu wstałam z zimnej podłogi i stanęłam na przeciwko siedzącego Harrego. Uniósł oczy do góry, wpatrując się w moją twarz.
- Idziemy na dół. Chciałam przywitać się z chłopakami.Wstawaj.- wyciągnęłam w jego stronę moją drobną dłoń, którą po chwili złapał, przyciągając mnie do siebie. Wraz z nim opadłam delikatnie na łóżko, lądując na nim. Starałam się trzymać pomiędzy nami bezpieczną odległość co nie było zbyt łatwe z racji pozycji w jakiej się znajdowaliśmy.
- Ekhem... Harry. Możesz mnie już puścić.- powiedziałam.
- A co jeśli nie ?- uniósł do góry brew.
Będąc w tak małej odległości od jego twarzy, dopiero teraz zorientowałam jakie ma oczy. Tęczówki, w których mogłabym utonąć. Zielony kolor idealnie dopasowywał się do ciemno-brązowych włosów. Pod wpływem ciężaru jaki Harry musiał udźwignąć czyli w tym wypadku mnie opadłam jeszcze bardziej na jego klatkę piersiową, co spowodowało styknięcie się naszych czół. Zaśmiałam się głośno, odchylając głową do góry. Chłopak nie zmieniał mimiki swojej twarzy nadal wpatrując się w moją. Po chwili krępującej ciszy usłyszałam skrzypienie drzwi do sypialni, odwróciłam głowę. W drzwiach stał Zayn opierając się o framugę z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
- Gołąbeczki czas wstawać. Przyszedł James.- powiedział i zniknął gdzieś w ciemnym korytarzu.
W szybkim tempie podniosłam się z ciała Harrego, a on tuż za mną. Skierowaliśmy się schodami na dół gdzie zastaliśmy siedzącą przy stole resztę z wyjątkiem Niall, który przebywał jeszcze u rodziny. Wymieniłam się z Zaynem wymownym spojrzeniem, przy czym chłopak wybuchł głośnym śmiechem, sprawiając że reszta towarzystwa skierowała na niego swoje oczy z wymalowanym na twarzach niezrozumieniem. Przywitałam się z James'em i zajęłam miejsce tuż koło Liama, a brunet ostatnie wolne tuż na przeciwko mnie.
- No więc od początku : Alex będziesz mieszkała tutaj nie 2 tygodnie a trzy. Okazało się, że w związku z remontem twojej łazienki są większe komplikacje, więc to dlatego.- kiedy skończył skierował wzrok na chłopaków.- Mam nadzieję, że zaopiekujecie się nią i nie stanie jej się nic złego. Liczę na was chłopaki.- powiedział, na co ci tylko pokiwali twierdząco głowami.
- Daj spokój James, nie jestem dzieckiem. Umiem zaopiekować się soba sama.- powiedziałam.
- Alex, przestań mamy w naszym gronie kogoś kto chyba opiekuję się tobą najlepiej.- zaśmiał się Zayn.
- Dobra, dobra koniec dyskusji. Jutro jesteście zaproszeni na firmowy bankiet, na którym odbędzie się pokaz mody, na którym wychodzisz ty Alex, więc bądź za kulisami o godzinie 18, chłopcy wy wejdziecie tylnym wejściem o 20. Widzimy się jutro. Ja już muszę się zbierać, narazie.- powiedział James i wstał od stołu, kierując się do wyjścia. Pożegnałam się z chłopakami i udałam się na górę. Wzięłam prysznic i po chwili zasnęłam...


~~~~~

Tak bardzo dziękuję Wam za te miłe komentarze, które znalazły się pod 2 komentarzem.
Mam nadzieję, że z rodziału na rozdział blog będzie dla Was co raz lepszą rozrywką.
Liczę na to, że z dnia na dzień będzie Was tutaj coraz więcej i więcej.
Piszcie co Wam się podoba, a co nie.
Czy obrazy i gify, które dodaję umilają Wam czytanie czy też nie.
Wszystkie spotrzeżenia i komentarze miłe i te skłaniające mnie do głębszej refleksji mile widziane !
Po prawej stronie znajduję się ankieta, gdzie możecie zaznaczyć to czy czytacie. 
Jest to chwila, a dla mnie to bardzo przydatna informacja.
Mam nadzieję, że tutaj podobnie jak w drugim rozdziale znajdą się opinię czytelniczek, które czytałam z wielką przyjemnością. Buziaki !

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 2

- Chciałem ci kogoś przedstawić...- zaczął James, łapiąc mnie w pasie.
Widząc, że grupka chłopaków wstaje, żeby się ze mną przywitać uśmiechnęłam się delikatnie w ich kierunku. Z tego co mi się wydaję na każdej z tych pięciu twarzy pojawił się przeogromny uśmiech.- No więc...- głos zabrał mój menadżer, jednak ktoś mu przerwał.- Zdania nie zaczyna się od "Więc" James. - przed szereg wyszedł jeden z chłopaków.- Jestem Harry.-wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą po chwili delikatnie uścisnęłam.- Tak,tak. Dzięki Harry za pomoc. No to Harrego już znasz. To jest Liam, Louis, Zayn i Niall- wskazywał na każdego po kolei. Każdy z nich podchodził do mnie, żeby powtórzyć wcześniejszy gest swojego kolegi.- A To jest Alex chłopcy.- w tym momencie swoją ręką pokazał na mnie.- Miło was poznać.- powiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy.- Może usiądziesz ? - odezwał się jeden z nich, o ile dobrze zapamiętałam Louis (?).- Nie, nie, dzięki, ja już w sumie będę się zbierać. Nie będę wam przeszkadzać, a poza tym jestem już trochę zmęczona.- starałam się mówić ciepło i w taki sposób by nie poczuli się urażeni.- James daj mi tylko adres do jakiegoś najbliżeszgo Starbucksa i supermarketu w pobliżu mojego domu.- zwróciłam się tym razem do menadżera, a grupka chłopaków nadal bacznie mi się przygladała.- Wiesz nie ma sprawy, ale chłopcy to znaczy Niall i Harry dzisiaj mają cię trochę oprowadzić. - powiedział lekko zmieszany, drapiąc się po głowie. Na te słowa oboje pokiwali twierdząco głowami.- To miło z waszej strony, ale naprawdę nie róbcie sobie kłopotu. Poza tym nie zmuszaj ich James.- zaśmiałam się do niego.- Sama wiem jak to jest oprowadzać kogoś nowego, kogo kompletnie się nie zna.- zwróciłam się w kierunku chłopaka o lokowanych włosach i blondyna.- Daj mi kartkę z tymi adresami i już idę- uśmiechnęłam się uroczo w kierunku szefa.- Jak chcesz, ale naprawdę to nie byłby kłopot.- odpowiedział łapiąc za długopis i małą karteczkę.- Proszę cię, dam sobie radę.- poklepałam go po plecach i odebrałam od niego kawałek papieru.Zilustrowałam kartkę.- Okej, jakoś trafię.- uśmiechnęłam się i skierowałam w kierunku wyjścia.- To... cześć.- machnęłam ręką i złapałam z klamkę.Pewnym krokiem ruszyłam do wyjścia. Po chwili stałam już na szarym chodniku przed wysokim budynkiem. Zaczęłam iść w kierunku, w którym miał znajdować się najlbiższy Starbucks, przynajmniej tak mi się wydawało. Znacie takie uczucie jakby ktoś cały czas się w was wpatrywał czy coś tego rodzaju ? Ja właśnie tak się czułam idąc uliczkami ogromnego Londynu. Jakbym mieszkała w jakimś małym miasteczku gdzie każdy każdego zna, ale przecież to miasto to zupełne przeciwieństwo, więc dlaczego tak się czuję ? Odwróciłam się powoli i ujrzałam dwójkę chłopaków, tych których poznałam w gabinecie mojego menadżera parenaście minut temu. Kiedy zorientowali się, że ich zauważyłam odwrócili się do mnie plecami w ekspresowym tempie, udając,że idą w zupełnie inną stronę. Wydawało mi się to być dosyć dziwne, więc szybkim krokiem dogoniłam ich. Złapałam jednego za ramie, na co lekko się wzdrygnął.- Hej, mam małe pytanie. - zaczęłam z wielkim rozbawieniem na twarzy.- Tak ? - powiedział zmieszany chłopak o lokowanych włosach.- Czy wy mnie śledzicie ? - zwróciłam się do nich, nie potrafiąc powstrzymać się od śmiechu.- My ? Ja i Harry ? Co ? Nie, nie.- zaczął się plątać blondyn.Zmarszczyłam lekko brwi i wybuchnęłam śmiechem, widząc zfrustrowane miny tamtej dwójki.- James wam kazał ? - zapytałam najkrócej jak umiałam, krzyżując ręce w okolicach klatki piersiowej.- Tak to znaczy nie to znaczy och no dobra. Tak, ale my nie mamy z tym żadnego problemu, bo chętnie cię oprowadzimy, naprawdę. - wyrecytował szybko Harry (?).Zaśmiałam się głośno.- Okej, jeżeli już tutaj jesteście to może zaprowadzicie mnie do Starbucksa, bo jakoś ciężko mi to idzie. - skrzywiłam się lekko.- To jest w drugą stronę.- zaśmiał się jeden z nich.- Sami widzicie.- poprawiłam kosmyk włosów, opadający mi na twarz.Nie czekając na nic, chłopcy ruszyli w zupełnie innymi kierunku niż ten, w którym miała zamiar iść ja. Szliśmy przez dłuższą chwilą w zupełnej ciszy. Jeden z towarzyszących mi chłopaków znajdujący się po mojej lewej stronie kopał kamyk, a drugi znajdujący się po mojej prawiej stronie rozglądywał się. Czy to nie dziwne, że osoby mimo tego, że niby są"otwarte" na świat mają jednak jakieś bariery. Z tego co mi wiadomo chłopacy też nie byli jakimiś zakompleksionymi samotnikami tylko członkami jednego z najbardziej rozchwytywanego zespołu na świecie, więc co zatrzymywało nas przed zwykłą rozmową ?- Nie żeby coś, ale skoro już razem idziemy, moglibyście czasami się odezwać.- powiedziałam nieśmiało, uśmiechając siędelikatnie.- No to hm...- zaczął Niall.- No to może opowiedzcie coś o sobie.- powiedziałam entuzjastycznie.- Ja to ten co ciągle je, a Harry to ten co całymi dniami mógłby podrywać laski.- zaśmiał się blondyn,a ja mu powtórowałam.- Dzięki Niall.- powiedział brunet.- Nie ma sprawy. Więc wiesz Alex uważaj, bo Harry pewnie już obmyśla plan jakby cię tu poderwać.Po wypowiedzeniu przez niego tych paru zdań wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem. Skierowałam wzrok na nieco wyższego ode mnie Harrego, a on na mnie. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.- Nie słuchaj go, okej ?- zaśmiał się.- Nie martw się nie biorę tego na poważnie.- odpowiedziałam, klepiąc go lekko po plecach.- Przepraszam Niall.- tym razem zwróciłam się do blondyna.Blondyn złożył usta w tak zwaną "podkówkę" i schylił głowę, udając smutnego psiaka. Jego jakże wspaniałą grę aktorską przerwał dźwięk jego telefonu, który po chwili trzymał już przy uchu. Ja w tym czasie zamieniłam parę zdań z Harrym na temat tego jak żyję się w Londynie. Przedstawił mi to miasto jako urocze, piękne, a zarazem przepełnione tysiącami turystów i zabieganych ludzi. Jego opis pasował do mojego opisu Nowego Yorku, tak jak mi nie przeszkadzał mu szum, ludzie... Kochał to miasto całym sobą i było to widać gołym okiem.- Dlaczego wyjechałaś z Nowego Yorku ?- zapytał, kierując na mnie swój wzrok.- James stwierdził, że lepiej będzie jak zamieszkam w Londynie. Łatwiej będzie nam się porozumiewać, dogadywać wszelkie kontrakty. Po prostu w skrócie chciał mieć mnie blisko siebie. Kieruję moją karierą i ja mu ufam. Jeżeli on mówi, że zmiana miejsca będzie dla mnie dobra to mu wierzę. Myślę, że nie zrobiłby nic co mogłoby mi zaszkodzić.- uśmiechnęłam się w jego kierunku.- Tak. To świetny gość, opiekuję się nami od czasu X-Factora i nigdy nas nie zawiódł. Częściej my to robimy.- zaśmiał się cicho.- To znaczy ?
- Wow... to było głębokie jak na jednego z członków Boysbandu uwielbianego przez miliony nastolatek.- wybuchnęłam śmiechem.
- Haha ! Dzięki, ty też nie zachowujesz się jak na dziewczyne twojego zawodu  przystało.- zaśmiał się.- No wiesz nie przychodzimy na sesje, spóźniamy się na podpisywanie autografów, spotkania z fanami... Nie pomyśl sobie, że nie zależy nam na fanach, ale czasami po prostu mamy dość tego całego szumu wokół nas. Potrzebujemy odpoczynku, ale zazwyczaj nie mamy na to czasu. Bez tych ludzi, którzy czasami wydają się dla innych zgrają psychicznych osób nie mielibyśmy dzisiaj nic, więc rezygnujemy z innych rzeczy po to, żeby fani nie rezygnowali z nas. - powiedział.



- Masz coś konkretnego na myśli ? - zmarszczyłam brwi.
- Wiesz modelki nie są uważane za zbytnio błyskotliwe...
- W takim razie chyba nie powinnam nią być.- wzruszyłam ramionami.
- Są chyba jakieś wyjątki co nie ? - zaśmiał się, szturchając mnie w ramię.
- Będe musiał lecieć...- odezwał się zniechęconym głosem Niall.
- Jak to ? Czemu ? - zapytałam.
- Niall jutro rano wylatuję do Irlandii, do rodziny.- powiedział Harry.
- No właśnie, muszę iść się spakować.- powiedział.- to pa !- podszedł do mnie i ucałował mnie w prawy policzek. Machnął ręką i zniknął gdzieś za ruchliwymi uliczkami Londynu.
- To chyba zostaliśmy sami.- odwróciłam się w kierunku chłopaka. 
- Starbucks już niedaleko. Chodź.- brunet pociągnął mnie lekko za ramie i ruszył.
Rzeczywiście restauracja była bardzo blisko i już po chwili siedzieliśmy przy stoliku, trzymając w ręku menu. Okazało się też, że miejsce, którego szukałam jest tuż na przeciwko mojego domu. Nie wiem jakim cudem mogłam tego nie zauważyć skoro szyld Starbucksa mogłabym narysować nawet przez sen. Uwielbiałam wręcz to miejsce i najgorsze co mogłoby mnie spotkać w życiu to bankrutcwo tej firmy. Zamówiliśmy wraz z Harrym cappuccino. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy, zamaczając nasze usta w kawie. Chłopak bardzo się przede mną otworzył. To dziwne, że znam go od jakiś 2 godzin, a opowiada mi o swoich dziewczynach - każdej po kolei. 
Niall chyba miał rację, było ich dość dużo. Gdy z naszych filiżanek zniknął gorący napój wstaliśmy z miejsc i wyszliśmy z restauracji.
- To ja już pójdę, dzięki za miło spędzone popołudnie. Podziękuj też Niallowi, bez Was pewnie skończyłabym za miastem, stojąc przy drodze z kartką z napisem "Londyn".- zaśmiałam się.
- Haha tak, to prawda. Mogło być z tobą źle. Dzieki, że wytrzymałaś ze mną, wysłuchując na temat tego wszystkiego co się działo ze mną dotychczas. Inni pewnie spasowaliby po paru minutach.- powiedział, patrząc na czubki swoich butów
- Daj spokój to była dla mnie czysta przyjemność. W końcu niecodziennie spotykam chłopaka, który...
- Który co ? - uniósł głowę i uśmiechnął się cwaniacko.
- Który opowiada mi o swoich przygodach z dziewczynami, nie omijając najpikantniejszych szczegółów.- wybuchnęłam śmiechem, na co mi powtórował.

- Tak to fakt, mogłem ominąć parę sytuacji. - podrapał się po głowie.
Pożegnaliśmy się przyjacielskim uściskiem co nie było zbyt łatwe bo chłopak był ode mnie odrobinę wyższy dlatego mimo moich koturnów musiałam stanąć na palcach, wymieniliśmy numerami i rozeszliśmy się. Ja przy pomocy jednego z przechodniów dostałam się do jednego z pobliskich marketów i tam zrobiłam zakupy. Po godzinie stałam już przy blacie kuchennym rozpakowując torby z produktami niezbędnymi mi do życia. Nie byłam zbyt głodna, więc od razu wzięłam się za wypakowywanie rzeczy z walizek i układanie ich kolejno na półkach w garderobie. Często to zajęcie odkładałam na bok, natrafiając na bardziej ciekawsze zajęcia jak podziwianie świetnie urządzonego mieszkania. James zadbał o najmniejsze szczegóły jak obrazy i obraziki, wazony, wyposażenia łazienki, śliczne pościele znajdujące się na jednej z półek w garderobie. W jakiś magiczny sposób przebrnęłam przez ten stos bagaży i wszystko po półtorej godzinie leżało już idealnie w szafie. Wyjęłam z niej czystą bielizną oraz luźniejszy top i udałam się do łazienki. Niemal zrzuciłam z siebie ubrania i poddałam się rozkoszy jaką dawała mi zwyczajna kąpiel w wannie. Sielankę przerwał dzwonek mojego telefonu, dobiegający z kuchni. W szybkim tempie wyszłam z wanny, owinęłam się miękkim ręcznikiem i pobiegłam w kierunku aneksu kuchennego zostawiając na podłodze morke plamy.
 

*Rozmowa telefoniczna*
-Hej,to ja Harry. Przeszkadzam ?
-Cześć,nie.
- W takim razie mam pytanie. Co robisz jutro ?
- W sumie poza siedzeniem w domu to nie miałam żadnych planów.
- Świetnie ! W takim razie. Wpadniesz do nas ? Mamy w planach jakąś małą imprezkę nad basenem w mniejszym gronie. Co ty na to?
- Wiesz, nie chciałabym przeszkadzać...
- Nie będziesz przeszkadzać, poza tym jesteś moim gościem i chłopaki bez problemu zgodzili się na to, żebyś przyszła. Więc przyjadę jutro po ciebie o 13, dobrze ?
- Niech będzie.
- W takim razie Do Zobaczenia !

*Koniec*


*Kolejny dzień
Godzina:12:45
Końcówka przygotowań.Ubrałam czerwony strój w białe kropki na to spodenki i luźny,rozpięty biały sweter. Pociągnięcie rzęs tuszem, pomalowanie ust jasnoróżową pomadką, nałożenie na stopy butów i już mogłam wychodzić. Spięłam jeszcze włosy w niechlujnego koka, który całkiem nieźle się prezentował i czekałam tylko na Harrego, który według planu miał być tutaj za 15 minut. Stało się inaczej, bo już po chwili usłyszałam pukanie do moich drzwi, a po chwili zobaczyłam stojącego w nich Harrego. Lekko się zdziwiłam, bo nie informowałam go gdzie dokładniej mieszkam, ale okazało się, że James zrobił to za mnie.
- Przed czasem ? Dżentelmen...- zaśmiałam się, zamykając drzwi na klucz.
- Tsaa.- odpowiedział krótko z rozbawieniem.- Ślicznie wyglądasz. uśmiechnął się do mnie.
- I do tego jaki wyszkolony.- zaśmiałam się
- Nie wyszkolony tylko szczery.-odpowiedział, poprawiając grzywkę.
Droga samochodem do domu chłopaków zajęła nam parenaście minut. Wchodząc do ich domu od razu zauważyłam Zayna w kąpielówkach uciekającego przed Louisem. Skierowałam wzrok na Harrego, który złapał się za czoło, głęboko wzdychając.
- Co jest ? Czemu nie wchodzicie ? - poszedł do nas Liam.
- A czemu wy jeszcze nie w basenie ?- zapytał Harry.
- No wiesz najpierw trochę pijemy, a poza tym woda jest trochę zimna. Ale widzę, że Alex ma już na sobie strój więc...- w korytarzu pojawił się Louis.
Oczy wszystkich zgromadzonych skierowały się w moją stronę. Wiedziałam już o co chodzi i jakie mają plany.
- Nie, proszę nie.- powiedziałam błagalnie, jednak już po chwili Harry obwiesił mnie na swoim ramieniu i kierował się do basenu.
Nie pomogało mocne uderzanie go w plecy ani żadne inne środki. Stanął na krawędzi. Wrzucił mnie, jednak nie spodziewał się, że pociągnę go ze sobą. Zarzuciłam obie ręce na jego karku i wpadliśmy do wody razem. Pod wpływem lodowatej wręcz wody momentalnie przeszedł mnie zimny i nieprzyjemny dreszcz. Nadal nie puszczając Harrego wynurzyłam się. Mokre kosmyki włosów opadały mi na twarz.
- Możesz już puścić.- zaśmiał się.
- Nie moge.- odpowiedziałam.
- Paraliż ?
- Nie, brak umiejętności pływania idioto.- powiedziałam na co ten się zaśmiał.

- Zdajesz sobie sprawę, że dziwnie wyglądamy stojąc tutaj razem w taki sposób ?- powiedział unosząc do góry brew.
- Dziwnie to by wyglądało jakbyś jutro czytał w gazecie o tym, że jesteś mordercom. Więc co ? Mam puścić czy jednak wolisz, żebym tak została ? -zapytałam.
Nie odpowiedział tylko w jak najszybszym tempie dopłynął do barierki. Chyba nigdy nie pojmę sztuki pływania. Od dziecka nie rozumiałam w jaki sposób ludzie umieją coś takiego. Ja nie mam zamiaru pływać ani nawet spróbować się nauczyć. Wyszłam z basenu i z chwilą kiedy poczułam zimny wiatr na swojej skórze zrobiło mi się jeszcze bardziej zimno. Harry złapał mnie za rękę i zaprowadził do domu.
- Ej ! Ale gdzie wy idziecie ? Impreza się jeszcze nie skończyła ! - krzyknął Zayn.
Krzyczał coś jeszcze jednak nie potrafię powiedzić co, bo wraz z lokowatym szłam schodami do góry.
- Ehm... Harry ? Gdzie my idziemy ? - zapytałam.
- Dam ci coś na przebranie. Przecież nie będziesz przez resztę wieczoru siedziała cała przemoczona.
- Nie zapominaj przez kogo jestem przemoczona.- uśmiechnęłam się sztucznie.
Otworzył drzwi do jednego z pokoi. Z tego co mi się wydaję to był jego pokój, bo odrazu otworzył szafę i zaczął w niej grzebać. Podał mi czarny T-shirt i bokserki. Wzięłam bluzkę do ręki, a jego bieliznę położyłam na łóżku, uśmiechając się do niego.
- Czemu tego nie weźmiesz ?- zapytał.
- Nie będę chodziła w twoich gaciach. Zostanę w swoich. Dam sobie radę.- zaśmiałam się.- Gdzie jest łazienka ?
Skierowałam się do toalety, gdzie zdjęłam z siebie mokre ubrania i powiesiłam je na suszarce. Nałożyłam na siebie ciemną bluzkę chłopaka siegającą mi do połowy ud. Zawiązałam włosy w luźnego koka i wyszłam z łazienki, natrafiając na Harrego.
- Wiesz co ?
- Co ?
- Teraz nawet wyglądasz lepiej.- zaśmiał się.

Usmiechnęłam się najsztuczniej jak umiałam i wyminęłam go bez słowa. Zeszłam schodami na dól, a on tuż za mną. W salonie zastałam trójkę pozostałych, siedzącą na kanapie. Jeden z nich kręcił butelką. Kiedy doszłam do stolika obok kanap butelka zatrzymała się wskazując na mnie. Skierowałam swój wzrok na dół tak żeby móc zobaczyć kierunek butelki. No pięknie ! Zajęłam wolne miejsce obok Zayna i podkuliłam nogi pod samą brodę.
- No więc pytanie czy zadanie ? - zapytał Louis.
- Słucham ? -zaśmiałam się.
- Pytanie czy zadanie. Wypadło na ciebie, więc ?
- Czy ja powiedziałam, że gram ?
- Nie, ale my to mówimy.- wtrącił się Harry.
- Pytanie.- odpowiedziałam krótko, łapiąc za drinka stojącego na stoliku.
- Jesteś dziewicą ?- zapytał Zayn odwracając głowę tak by mógł na mnie spojrzeć.
Na te słowa zakrztusiłam się i zaczęłam kaszleć.
- Słucham ? - powiedziałam zszokowana.
- Nie udawaj że nie słyszałaś.- zaśmiał się Louis.
Przewróciłam oczami i opowiedziałam niechętnie:
- Nie, nie jestem.
Wszyscy jak na komendę zrobili "uuu" i wpatrywali się we mnie.
- Ostro siostro ! - powiedział Zayn i wystawił dłoń do piątki.
Zmarszczyłam brwi i delikatnie dotknęłam jego ręki. Z biegem czasu, z coraz większą ilością alkoholu wlewanego do naszych organizmów zabawa była coraz lepsza. Pytania i zadania były bardziej intymne, lub bardziej przerażające. Dzięki tej grze dowiedziałam się więcej o chłopakach a oni o mnie niż ktokolwiek inny na świecie. Co ten alkohol robi z człowiekiem... Po pewnym czasie Liam podszedł do wieży i puścił jakąś skoczą piosenkę. Wszyscy wstaliśmy z miejsc i zaczęliśmy tańczyć . Zawsze lubiłam takie imprezy w mniejszym gronie, ale ta jestem pewna przejdzie do historii. Tańczyłam w rytm muzyki z kieliszkami w ręku wraz w Harrym. Nie zwracaliśmy uwagi na to jak tańczymy i czy nam to wychodzi, ale wtedy ważne było to że świetnie się bawiliśmy...





~~~~~
Chciałam bardzo podziękować za 2 miłe komentarze, które znalazły sie pod pierwszym rozdziałem
Dla innych może to "tylko" 2 komentarze, ale dla mnie " AŻ" 2.
Komentujesz,komentujcie - to wielka motywacja !


wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 1


To były moje ostatnie chwile w wielkim, głośnym, pełnym ludzi i wielkich wieżowców światowych korporacji,a zarazem przytulnym
mieście. Mimo tego całego szumu wokół Nowego Yorku uwielbiałam to miasto. Było dla mnie czymś czego nie kochałam bardziej na świecie. Miałam tu swoje mieszkanie w centrum miasta, ulubione miejsca, kawiarnie, parki i obowiązkowo sklepy, do których niestety rzadko się wybierałam. Powód ? Częste wyjazdy, męczące sesje ciągnące się w nieskończoność, chodzenie na 10-centymetrowych szpilkach na wybiegach największych na świecie domów mody. Dla większości ludzi jeden dzień byłby gorszą męczarnią niż cokolwiek innego na świecie i zrezygnowaliby po paru godzinach tej męczącej harówki, ale nie dla mnie - nie dla Alex Hurley, światowej modelki, na której polegało wiele osób. Mimo wielu negatywnych stron tego zawodu nie zamieniłabym go na żaden inny. Dziwne ? Może, ale wydaję mi się, że jest to coś w rodzaju powołania (?). Przechadzałam się po chodnikach NY, chciałam po raz ostatni powspominać wszystko co związane z tym miastem. Od jutra, od wyjścia z domu z wielkimi torbami, od wejścia do taksówki, od dotarcia na lotnisko, od przylotu do Londynu miało zmienić się wszystko... no prawie wszystko - nadal miałam zajmować się tym czym dotychczas, ale bez ciągłych wyjazdów w celu dotarcia na sesje lub pokazy. Jak na razie miałam zostać w Anglii na dłużej. A zadecydował o tym mój nowy menadżer, który jest nim od jakiś 2 miesięcy. Chciał mnie mieć blisko siebie, niemal na wyciągnięcie ręki. To chyba dobrze prawda ? Wiedział jak i co zrobić, żeby moja kariera poszła w jeszcze lepszym kierunku niż teraz. Uszykował dla mnie mieszkanie w centrum Londynu, do którego stawić się miałam już jutro. Trzymając w ręku klucze do nowego mieszkania, które przesłał mi parę dni wcześniej okręciłam się powoli wokół własnej osi, oglądając ostatni raz wysokie budynki w centrum i ruszyłam w stronę domu, żeby spakować się do końca i pójść szybko spać, gdyż wylot miałam o godzinie 5.00

~~~~~

Siedząc już na wygodnym, skórzanym fotelu w samolocie jeszcze raz - ostatni wyjrzałam przez małe okienko spoglądając na jeszcze mało ruchliwe miasto. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Zacisnęłam powieki, wcisnęłam słuchawki w uszy i nadzwyczajniej w świecie zasnęłam... Nie śniło mi się nic, przynajmniej nic godnego zapamiętania, może to stres, lęk przed zmianą otoczenia ? Mówią, że zmiany są dobre - może nie dla mnie (?).

 *Jakiś czas później*

- Halo ! Proszę Pani. Lądujemy. Proszę zapiąć pasy.-wybudził mnie delikatny głos kobiety, nachylającej się nade mną. Widząc mnie już "przytomną" uśmiechnęła się i odeszła.
Zapięłam pasy i czekałam na to, żeby wysiąść już z tego cholernego samolotu. Chciałam już zobaczyć moje nowe miejsce zamieszkania i nareszcie iść do menadżera.Na oko po 15 minutach stałam już na lotnisku i odbierałam swoje bagaże. Wyciągnęłam z torebki telefon i ilustrując ekran zauważyłam 2 nieodebrane połączenia od menadżera. Nacisnęłam "zieloną słuchawkę" i po chwili słyszałam już męski głos po drugiej stronie.

*Rozmowa telefoniczna*
- Hallo ? To ja Alex. Dzwoniłeś.
- Hej ! Tak,tak. Chciałem zapytać o której u mnie będziesz ?
- Która godzina ? Wybacz, ale w samolocie trudno było mi zwracać na coś takiego uwagę.
- Haha rozumiem. Parę minut po trzynastej.
- Okej, w takim razie może być 15 ? 
- Czekam. Cześć.
- Pa.
*Koniec*


Skończyłam rozmowę i udałam się w kierunku postoju taksówek tuż przed lotniskiem. Miły starszy pan wysiadł z samochodu i spakował wszystkie moje bagaże do bagażnika. Usiadłam na tylnym siedzeniu i podałam karteczkę z nazwą ulicy kierowcy. Spojrzałam przez okno - pogoda nie była taka zła jak na Londyn, który z tego co się dowiedziałam jest pełen deszczu i  mgły... Słońce świeciło dość mocno, żeby przebić się przez chmury, temperatura też dawała radę. Po parunastu minutach taksówka stanęła przed uroczą kamienicą. Kierowca wysiadł ze samochodu, a ja tuż za nim. Ustawił wszystkie walizki w rządku na chodniku i skierował wzrok na mnie. Dałam mu należną sumę i odwróciłam się w kierunku budynku z uśmiechem na twarzy. Złapałam za walizki i powolnym krokiem ruszyłam w poszukiwaniu mieszkania. Na domofonie wpisałam kod, który James - mój menadżer przesłał mi sms'em. Uchyliłam drzwi i weszłam do kamieniczki. Wnętrze było zupełnie w innym wystroju niż ściany zewnętrzne budynku. Wszędzie czysto. W pierwszym momencie rzuciły mi się w oczy marmurowe, piękne schody. Jednak postanowiłam, że skorzystam z nich może kiedy indziej, bo z tyloma bagażami dojdę do moich drzwi za dobre parę godzin. Weszłam do windy i wjechałam na 4 piętro. Po chwili stałam już pod moimi drzwiami, odkluczając je. Lekkim kopnięciem otworzyłam drzwi,ruszyłam i schyliłam głowę, uważając na to, żeby nie uderzyć walizkami o którąś ze ścian. Stałam już w środku na ciemnych panelach mojego nowego domu. Rozejrzałam się dookoła. Było tu przepięknie ! Wszędzie ciepłe kolory, ściany w kolorze jasnego beżu świetnie komponowały się z ciemną podłogą. Rozejrzałam się po całym mieszkaniu. Salon połączony z aneksem kuchennym, przestronna łazienka i w końcu moja sypialnia wraz z garderobą, która była tylko i wyłącznie do mojej dyspozycji. W myślach już obmyślałam co na jakich półkach rozłożę. Sielankę przerwał dzwonek mojego telefon. Udałam się do korytarza i wyciągnęłam go z torby. Dzwonił mój szef (?). Bo tak go mogę teraz nazwać, prawda ?

*Rozmowa telefoniczna*
- Halo ?
- Gdzie jesteś ? Czekam na ciebie.
- Oglądam mieszkanie, przecież mam jeszcze czas.
- Masz czas, powiadasz ? Haha dobre sobie, jest już po 15.
- Słucham ? Mój boże, przepraszam James kompletnie straciłam poczucie czasu. Już do ciebie jadę !
- Dobrze, dobrze. Nie ucieknę, nie śpiesz się. Nie chcę zbierać cię w kawałkach ze schodów lub
 gorzej- ulicy.
- Bez przesady haha. Okej,okej zaraz wychodzę, tylko prześlij mi może adres gdziem mam przyjechać.
- No tak ! Kompletnie o tym zapomniałem, już wysyłam ci sms'a. Pa !

 *Koniec*


*Narracja bezosobowa
Miejsce: Gabinet Jamesa

- Chłopaki, będzie tutaj lada moment, ogarnijcie się !
Dość wysoki mężczyzna o ciemnych włosach skierował wzrok na piątkę chłopaków. Dwóch z nich goniło się po całym "pokoju" a raczej oszklonym ze wszystkim stron pomieszczeniu, następny jadł chipsy, bardzo się do tego przykładając, kolejny przypatrywał się swojemu odbiciu w lustrze, a piąty wystukiwał coś na ekranie swojego telefonu.
- Ale że kto ?- jeden z nich podniósł się z kanapy, odkładając na bok telefon i podszedł do mężczyzny.
- Kobieta, którą chciałem wam przedstawić. Możesz ich uciszyć ?
- Ej ! James chcę przedstawić nam swoją nową zdobycz !
Nagle w pokoju zapadła cisza i wszystkie twarze skierowały się w stronę mężczyzny.
- Jaką zdobycz ? O czym ty mówisz, Harry ?- odezwał się.
- No jak o czym przed chwilą powiedziałeś, że chcesz przedstawić nam kobiete, tak ?
- Ale to nie jest żadna zdobycz.- wyrysował w powietrzu cudzysłów.- Może usiądźcie, zacznę od 
początku.- gdy kanapa była już zapełniona przez chłopaków znowu zaczął mówić.- Więc w skrócie. Od jakiś 2 miesięcy mam pod swoją opieką pewną dziewczyną, której dzisiaj wy pomożecie zapoznać się z miastem. Nie wiem co wymyślicie, klub, spacer, wypad do kawiarni, impreza w domu. Róbcie co chcecie
byleby jutro była cała i żeby dobrze się bawiła, zrozumiano ?- spojrzał na każdego z osobna machając przy tym groźnie palcem.
- Haha jaja sobie robisz ? Może weźmiemy ją na plac zabaw ? Daj spokój przecież nie będziemy oprowadzać jakieś małolaty. Myślisz, że nie mamy ciekawszych zajęć tylko zajmować się twoją nieślubną córką ?- wszyscy nie wliczając w to dorosłego mężczyzny wybuchnęli głośnym śmiechem.
- Nie robie sobie żadnych jaj. O proszę was do jasnej cholery czy wy chociaż raz możecie zachować się poważnie ? Nie powiedziałem wam nawet ile ma lat i kim jest i nie Zayn na pewno nie jest moją jak ty to ująłeś ? Nieślubną córką. Więc kto jest chętny na spędzenie z nią dzisiejszego wieczoru ?- klasnął energicznie w dłonie i uśmiechnął się do gromady.
- No wiesz ja spotykam się dzisiaj z Eleonor, więc odpadam.- odezwał się jeden z nich.
- Yhym. Dobrze słucham kolejnych wymówek.- powiedział.
- My to znaczy ja i Zayn idziemy na podwójną randkę z Danielle i Perrie, więc na nas też niestety nie możesz liczyć.- powiedział nieśmiało kolejny.
- No a ty Harry ? Niall ? Jakie macie wymówki ? Pogrzeb babci, siostra w szpitalu hm ?
- No my to... - zaczęli się plątać i spojrzeli niepewnie na siebie.
- Świetnie ! W takim razie to wy się nią zajmiecie.
- Co ? No proszę cię, nie chcę zajmować się jakąs cholerną dziewczynką.- podniósł głos jeden wybranych.
- Cholerną dziewczynką powiadasz ? Ciekawe co powiesz teraz.- rzucił mu na kolana fotografie dziewczyny.
Harry zilustrował dokładnie centymetr po centymetrze kawałek papieru z resztą jak pozostali. Z uśmiechem na twarzy przybił piątkę z Niallem, śmiejąc się do innych.
- Wiecie co chłopacy ? Razem z Niallem życzymy wam wspaniałych randek, my dzisiaj zajmujemy się nią!- wskazał na fotografie.
- James my w sumie możemy odwołać spotkanie co nie Zayn ? - powiedział Liam.
- Tak, tak oczywiście. Nie ma problemu. Wszystko dla ciebie James. Trzeba się poświęcić.- odpowiedział entuzjastycznie Zayn.
- No ja to mogę się umówić z Eleonor na jutro, więc ja też mogę się nią zająć.- wykrzyknął uradowany Louis.
- Teraz ? Tak nagle ? Zmieniacie plany w 1 minutę ? O nie, nie, nie nie pozwole na to, żebyście zaniedbali swoje dziewczyny. Poza tym nie wiem czy Alex czułaby się dobrze w towarzystwie pięciu chłopaków. Dwójka całkowicie wystarczy.- uśmiechnął się do Harrego i Nialla.
- Ale James powiedz mi tylko jedną rzecz jak ? - odezwał się chłopak z lokowanymi włosami, wpatrując się w dziewczyne na zdjęciu.
- Co jak ?
- No jak ty ją znalazłeś ? Przecież to jest okaz nie z tej ziemi.- powiedział zszkowany.
- Jest dziewiętnastoletnią światowejsławy modelką, która właśnie dzisiaj przeprowadziłą się z Nowego Yorku tutaj. Poleciła mi ją jedna z moich koleżanek.
- Dobra, dobra, ale jak my ją znajdziemy ? Tą ... jak jej tam?
- Alex. Przyjdzie tutaj za chwilę. W sumie powinna
już tutaj być.- rozejrzał się.- O patrzcie ! Właśnie idzie.
Wszyscy skierowali wzrok na recepcję znajdującą się  za szklanymi ścianami pomieszczenia, przy której stała dziewczyna.
- Błagam chłopaki nie naróbcie mi wstydu !- odniósł się do nich błagalnie, poprawiając garnitur.

*Alex
  Po skończonej rozmowie szybkim krokiem powędrowałam z walizką do mojej sypialni. Wyciągnęłam parę ciuchów, z których wybrałam jeden w miarę schludny i odpowiedni na dzisiaj zestaw i trzymając go w rękach pobiegłam do łazienki. Przebrałam się i nieco odświeżyłam. Po chwili siedziałam w kolejnej już dzisiaj taksówce i jechałam w umówione miejsce.Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, dlatego byłam nieco zestresowana. Nerwowo wystukiwałam na kolanie bliżej mi nieznany rytm do czasu kiedy pojazd zatrzymał się przed wieżowcem pełnym wielkich okien.
- To tutaj.- powiedział kierowca i usmiechnął się w moją stronę.
Zapłaciłam mu i wyszłam powoli z taksówki. Zatrzymałam się przed budynkiem i uniosłam wysoko głowę ilustrując go od góry do dołu. Wymagało to nie lada wysiłku, bo nie był on wcale mały, średniej wielkości, ale OGROMNY. Ruszyłam z miejsca i przez szklane, duże drzwi weszłam do środka. Weszłam do windy i wcisnęłam przycisk "6". 6 piętro... tam właśnie miałam się stawić. Wychodząc już z windy, w oddali zauważyłam recepcje, a przy niej stojącą drobną brunetkę w średnim wieku. Niepewnym krokiem ruszyłam w jej stronę, poprawiając torbę, spadającą mi z ramienia. Stanęłam z nią twarzą w twarz. Oparłam się deliktanie dwoma łokciami o blat i uśmiechnęłam delikatnie, co odwzajemniła.
- Dzień dobry. Jestem Alex Hurley. Miałam tutaj...
- Tak,tak. Wiem kim jesteś kochana. Pan James mówi o tobie od tygodnia. Chodź.- nie zauważyłam kiedy stała już obok mnie obejmując mnie w pasie z wymalowanym uśmiechem na twarzy.
Niemal pchała mnie w kierunku dębowych drzwi, znajdujących się całkiem niedaleko. Przełknęłam głośno ślinę i poddałam się dotrzymując jej kroku. Bedąc już całkiem niedaleko, zauważyłam przez szklanę ściany pomieszczenia grupkę chłopaków bacznie przyglądających się mojej osobie. Poczułam się trochę niezręcznie, ale nie było już odwrotu. A poza tym jestem modelką, osobą, na którą patrzy na pokazie pareset osób, a teraz miałoby być inaczej ? Recepcjonistka uchyliła delikatnie drzwi, wychylając
się zza nich i prawie szepnęła jednak z wielkim entuzjazmem w głosie:
- Już jest, już jest.
Na te słowa zaśmiałam się delikatnie, gdy ta odwróciła się do mnie i odeszła. W drzwiach pojawił się James. Lubiłam tego gościa, choć znałam go niedługo. Przytulił mnie tak mocno, że w pewnym momencie zabrakło mi tchu.
- No już James, już.- powiedziałam na bezdechu, odpychając go lekko.
Kiedy mnie puścił uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę.
- Będziemy tu tak stali ? -powiedziałam nieśmiało.
- Ależ oczywiście, że nie. Wchodź.- wskazał mi kierunek ręką.
- Dzięki. - zrobiłam parę kroków i wtedy stałam już w jego gabinecie, gdzie na kanapach znajdowała się piątka chłopaków - tych których widziałam 2 minuty temu przez szybę. Spojrzeli na siebie nawzajem robiąc przy tym nieco dziwne miny, następnie skierowali wzrok na mnie mierząc mnie mnie od góry do dołu.
- Chciałem ci kogoś przedstawić...- zaczął James, łapiąc mnie w pasie.

Bohaterowie

~~~~

Postanowiłam, że znajdą się  tutaj tylko zdjęcia, a nie tak jak na większości blogach: opisy, fakty czy inne.
Chciałabym,  żebyście sami, czytając tą historię rozszyfrowali jakie naprawdę są postacie
Miłego oglądania !


        Alex Hurley (19 lat)


Harry Styles (19 lat)
                                                      

Liam Payne (20 lat)


Zayn Malik (20 lat)


Niall Horan (20 lat)


Louis Tomlinson (22 lata)