niedziela, 22 września 2013

Rozdział 8 część.1

Obudzenie mnie dzisiejszego dnia nie było wielkim wyzwaniem. Płytki sen spowodowany był podekscytowaniem. Tak ! Bardzo ucieszyłam się z tego, że nie będę jedyną lokatorką tego mieszkania. Przyjemniej wraca się do domu ze świadomością, że ktoś w nim na ciebie czeka i niekoniecznie musi być to osobnik płci męskiej, których w ostatnim czasie mam serdecznie dość... Lekkie pukanie do drzwi wczesnym rankiem wystarczyło, żebym w szybkim tempie skierowała się do korytarza, stąpając po zimnej podłodze. Złapałam za klamkę, wychylając się zza drzwi. Na wycieraczce stały dwie duże walizki, a zza ściany wyłoniły się dwie dobrze mi już znane postacie. Przesympatyczny blondyn, którego w ostatnim czasie bardzo polubiłam i urocza, roześmiana brunetka, którą okazję miałam poznać wczoraj. Z wielkimi uśmiechami na naszych twarzach przywitaliśmy się ze sobą, wchodząc do mojego, a raczej już naszego mieszkania.
- Słyszałem, że widzimy się wieczorem na gali.- powiedział Niall, przenosząc walizki do wnętrza domu.
- Gali ? James nic mi nie wspominał.- zmarszczyłam czoło, łapiąc za kubek z gorącą kawą, którą zaparzyłam przed momentem i odwróciłam się w stronę Angie z zachwytem oglądającej każdy z pokoi.
Zostawiając ze sobą uroczą dwójkę sam na sam, skierowałam się do sypialni w poszukiwaniu telefonu, do którego ktoś niemiłosiernie się dobijał. Odrazu złapałam za leżącą pod poduszką komórkę, naciskając na ekranie "Odbierz".

*Rozmowa telefoniczna*
- Tak ?
- Cześć Alex, tu James. Jesteś dziś zajęta ?
- Wydaję mi się, że nie ale Niall wspominał coś o jakiejś gali ?
- Właśnie o to mi chodzi. Zapomniałem Ci o tym powiedzieć. Zaproszenie jest na dwie osoby, więc jeżeli masz kogoś w pobliżu, oczywiście kogoś odpowiedniego to możesz go ze sobą zabrać.
- Dwie osoby powiadasz ?
- Tak, dwie. Coś nie tak ?
- Nie, nic... O której mam być gotowa ?
- O 18.40 podstawie ci limuzynę.
*Koniec*

Wybiegłam z pokoju, kierując się do salonu, w którym przebywał Niall, który właśnie żegnał się z Angie. Jeżeli chodzi o to pożegnanie, nie było ono znowu takie zwykłe. Rozbawiła mnie reakcja tej dwójki, kiedy wchodząc, a raczej wbiegając do salonu nakryłam ich na namiętnym pocałunku. To zabawne, że para dorosłych już ludzi nie potrafi wprost powiedzieć o swoich uczuciach. Momentalnie odskoczyli od siebie, a blondyn wyminął mnie w drzwiach, krzycząc krótkie "Do zobaczenia !". Zaśmiałam się pod nosem, kierując wzrok w stronę zarumienionej brunetki, stojącej obok kanapy. Ruchem ręki nakazałam jej, żeby poszła za mną. Zaprowadziłam ją pod same drzwi jej nowej sypialni. Nie otwierając ich stałam tarasując je.
- Za dwadzieścia minut wychodzimy. To jest twój nowy pokój, a ja narazie cię zostawiam i idę się ubrać.- powiedziałam najmilej jak potrafiłam i odeszłam w stronę mojej nowej sypialni.
Łapiąc za zimną klamkę od drzwi do mojej sypialni odwróciłam się w stronę Angie, stojącej w osłupieniu  przed uchylonymi drzwiami. Zaśmiałam się cicho pod nosem, będąc już w garderobie. Wybrałam coś odpowiedniego na dzisiejszy dzień, aż do czasu gali i udałam się do ukochanej łazienki. Nałożyłam na siebie wczęsniej przygotowaną bieliznę i ubrania, wykonałam wszystkie czynności niezbędne do rozpoczęcia dzisiejszego dnia, związałam włosy w niechlujnego koka i wyszłam z pomieszczenia, wpadając na roześmianą Angie, która bez odrobiny zawahania przytuliła mnie do siebie.
- Nie wiem jak ci się odwzdzięcze i naprawdę jeszcze raz dziękuję. Gdyby nie ty to...- zaczęła.
- Dziękowałaś mi już sto razy. Jak już mówiłam jest jeden warunek.- powiedziałam.- Załatwiłam ci pracę u Jamesa jako projektantka, stylistka gwiazd, będziesz też pomagać przy sesjach, no wiesz stylizacja całej kampanii dla którejś z marek, pracujących z biurem James'a. Może nawet modelką na paru z sesji będę ja. To się jeszcze okażę, a warunek jest w zasadzie prosty. Chodzisz do pracy, mieszkasz u mnie i ewentualnie pomagasz mi w doborze kreacji, kiedy cię o to poproszę.- uśmiechnęłam się w stronę zszokowanej.
- To jest ten warunek, który gwarantuję mi mieszkanie w takim mieszkaniu, z taką osobą, w takim mieście?- odpowiedziała zszokowana Angie.
- Wiem, że to nie jakieś luksusy, ale tak.- zaśmiałam się, kiedy dziewczyna kolejny raz przylgnęła do mojego ciała.
- Zapomniałabym, dzisiejsza gala, o której wspominał Niall... Idziesz na nią ze mną, a teraz czas na małe zakupy.- klasnęłam w dłonie, wymijając dziewczynę uchyliłam przed nią drzwi wyjściowe.

*Godzinę później
- Daj spokój nie możesz kupować mi wszystkiego... Sam fakt, że jestem tutaj dzięki tobie to już zdecydowanie za wiele.- jąknęła już kolejny raz Angie, stojąc koło mnie przy kasie.
Byłyśmy właśnie w którymś z kolei sklepie w miejscowej galerii. Dziewczyna nie była zadowolona faktem, że kupiłam jej sukienkę, a także buty na dzisieszy wieczór, ale nie przejmowałam się tym zbytnio i bez żadnych skrupółów skierowałam się do kolejnego sklepu, w którym miałam nadzieję, że znajdę w końcu coś dla siebie. Wędrując pomiędzy wąskimi korytarzykami  natrafiłam na jedną, która odrazu rzuciła mi się w oczy. Wyciągnęłam rękę w jej kierunku, miękki materiał jeszcze bardziej przekonał mnie do kupna tego cuda, buty które kupiłam przed piętnastoma minutami świetnie będą pasować do tego typu kreacji. Zwróciłam wzrok w kierunku stojącej tuż za mną uśmiechniętej od ucha do ucha Angie, która pokiwała twierdząco głowę. Złapałam za wieszak, na którym znajdowała się sukienka i skierowałam się w kierunku kasy. Stojący przy niej młody chłopak ciepło uśmiechnął się w naszą stronę, szukając kodu kreskowego nie spuszczał z nas wzroku. Zaśmiałam się w jego kierunku, marszcząc lekko czoło. Złapałam za reklamówkę, w której znajdowała się sukienka na dziś i w szybkim tempie wyszłyśmy ze sklepu

*18.30
- Gotowa ?- zapytałam, stojąc przed lustrem w łazience.
- Wychodź już.- zaśmiała się Angie.
Złapałam za klamkę i stąpając wysokimi szpilkami po posadzce. Stanęłam na przeciwko brunetki, która wyglądałą uroczo w stroju na dzisiejszy wieczór. Skwitowałam jej wygląd przedłużonym "Wow" i uśmiechnęłam się w jej kierunku.
- Wyglądasz pięknie.- powiedziałyśmy równocześnie, na co wybuchnęłyśmy śmiechem.
Dziewczyna podeszła do mnie poprawiając delikatnie ręką jednego z niesfornych loków, przygotowanych specjalnie na dzisiejszy wieczór. Stanęłyśmy obok siebie przed ogromnym lustrem w holu. Delikatny makijaż, loki i biała sukienka dodały subtelności mojej osobie, sukienka Angie kontrastowała z jej ciemnymi włosami, a buty nieco ją podwyższyły. Wyciągnęłam biały telefon z torebki, którą trzymałam w ręku i zilustrowałam wzrokiem jego ekran. Jako, że dochodziła już 18:40 ruszyłyśmy z miejsc i w szybkim tempie, o ile na szpilkach można to tempo uznać szybkim po minucie wsiadałyśmy już do czarnej limuzyny. Widać było, że dziewczyna była nad wyraz zdumiona całą tą sytuację, ale trudno się jej dziwić.
- Przed wejściem na pewno będzie czekać masa fotoreporterów, przejdziemy czerwonym dywanem, tam będzie wyznaczone miejsce, na którym porobią nam trochę konkretniejszych zdjęć, dopiero po tym wejdziemy na salę, w której odbędzie się gala, okej ?- zapytałam.
- Alex, ja nie jestem pewna czy mi się to uda.- odparła zdenerwowana.
- Uda ci się. Jesteś już dużą dziewczynką i poradzisz sobie, dobrze ?- uśmiechnęłam się w jej kierunku, na co tylko kiwnęła delikatnie głową na "tak". Samochód zatrzymał się przed ogromnym budynkiem, przed którym widać już było tłum reporterów, a błyski fleszy dobiegały z każdej strony. Jeden z organizatorów uchylił drzwi, przez które miałyśmy wyjść. Eleganckim ruchem stanęłam na dywanie, czekając na
brunetkę, której wyszło to równie dobrze. Z uśmiechem na twarzy stąpałyśmy wolnym krokiem w kierunku wejścia. Kiedy byłyśmy już na miejscu stanęłyśmy twarzą w twarz z wielkimi apratami i mnóstwem dziennikarzy, którzą pragną tylko i wyłącznie tego, żeby zrobić ci zdjęcia z każdej strony i sprzedać je jak najdrożej, któremuś z wydawnictw.W około tłumy prawdziwych gwiazd, aktorek, aktorów, piosenkarek, nie zabrakło również zespołów, ale tego jednego, z którym związana byłam najbardziej nie dostrzegałam. O ile to dziwną więź można nazwać związaniem. Kiedy fotoreporterzy dali nam spokój skierowałyśmy się w stronę sali, w której za jakieś dwadzieścia minut miała rozpocząć się gala. Kierując się w stronę wyznaczonych dla nas miejsc natknęłyśmy się na dobrze mi już znane One Direction, a raczej ich mniejszą cząstkę Harr'ego.
- Cześć, miło cię widzieć.- powiedział swoim zachrypniętym głosem, który wywołał u mnie gęsią skórkę.
- Pójdę zająć miejsce.- odezwała się Angie, klepiąc mnie po ramieniu i odeszła.
- Cześć...- odpowiedziałam, wbijając wzrok w podłogę.
- Ślicznie wyglądasz.- zbliżył się do mnie, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Dziękuję.- odpowiedziałam, próbując powstrzymać uśmiech, który z sekundy na sekunę coraz bardziej próbował wkraść się na moje policzki.
- Mamy jedno wolne miejsce, może chcesz...
- Dzięki, ale mam już jedno...-uśmiechnęłam się.
- Chyba już nie.- odpowiedział, wskazując palcem w stronę Nialla, siedzącego koło Angie.


~~~~~
Witam kochani !
Pewnie będziecie zdziwieni, ale postanowiłam, że dam wam coś krótszego, ale na czas.
Jakieś pytania do bohaterów lub do mnie ?
ask.fm/standalexhurley
KOMENTUJEMY !


czwartek, 19 września 2013

Rozdział 7


*Z DEDYKACJĄ DLA LIAN PAYNCHER I AGATY J.*

- Już schodzę, pa.- powiedziałam, kończąc telefoniczną rozmowę z Niall'em.
Użerałam się właśnie z kluczami od mieszkania. Wczorajszy dzień aż tak namieszał mi w głowię, że nawet błahostki do zrobienia sprawiają mi dzisiaj trudność. Pierwsza od dwóch tygodni samotna noc we własnym mieszkaniu minęła mi całkiem spokojnie, pomijając niewielkie kłopoty z zaśnięciem. Mówią, że wieczorne leżenie w łóżku to najlepszy moment do rozmyślania nad wieloma rzeczami. Może i "najlepszy moment", ale do czego ? Do tego, żeby użalać się nad sobą podobnie jak ja wczoraj ? Tak, przyznaję coś we mnie pękło i próby zaśnięcia kończyły się kleską przez jakąś godzinę. Przewracanie się z boku na bok, wzdychanie, a przede wszystkim rozmyślanie nad minionym dniem, porankiem, popołudniem i jedynym słowem jakie usłyszałam od Harr'ego po przysłuchaniu się jego kłótni z Niall'em - cichym,prawie że bezdźwięcznym "przepraszam". Wracając do dzisiejszego dnia Horan zaprosił mnie na mały wypad na plażę, a jednym z niewielu powodów jakie nas tam prowadzą to jego "przyjaciółka", przynajmniej narazie tak o niej mówi. Z tego co zdążył mi opowiedzieć wczoraj kiedy razem z Liam'em pomagał mi przewieźć moje rzeczy, pracuję ona w małym barze koło plaży. Mimo długiego namawiania go, żeby jednak przedstawił ją również chłopakom nie zgodził się. Stwierdził, że mam poznać jak narazie ją tylko i wyłącznie ja. Droga samochodem zajmie nam około dwóch godzin, więc Niall przyjechał po mnie chwilę po dziewiątej. Prawie że biegiem udałam się do auta blondyna, stojącego tuż przed uroczą kamieniczką, do której dano mi było wrócić wczoraj, przywitałam się z nim skromnym całusem w policzek i ruszyliśmy w drogę. Już nie mogę się doczekać, kiedy poznam tą dziewczynę, o której nieśmiały blondyn mi tak niewiele opowiadał !
- Jak się czujesz ?- zapytał, patrząc na mnie kątem oka.
- Nie mogę się doczekać tego kiedy wreszcie ją poznam. Może ona opowie mi o was trochę więcej niż ty.- zaśmiałam się.
- Po pierwsze nie ma żadnych nas, jestem ja, ona i przyjaźń. Po drugie, wiesz że nie o to pytam.- odpowiedział.
- Niall proszę cię, dajmy sobie spokój z tym tematem. Chociaż dzisiaj, dobrze ?- westchnęłam,  kierując wzrok na widok zza oknem, który słońce coraz bardziej rozświetlał tysiącami rozgrzanych promieni.

*Godzinę później

- Wow...jak tu pięknie.- powiedziałam, wychodząc ze samochodu.
Chłopak zaśmiał się, widząc moją reakcję, ale również był pod wielkim wrażeniem. Stanęłam na krawędzi parkingu położonego parę metrów nad plażą, za mną znajdował się ogromny las. Ruszyliśmy betonowymi schodami na piaszczystą plażę. Samo miejsce przypominało mi jakąś ekskluzywną , lecz przytulną wyspę, na której pobyt w innych, cieplejszych niż Anglia krajach kosztuje majątek. Kto by pomyślał, że są tak piękne miejsca w tym kraju, a pogoda może również dopisać. Dzień zapowiadał się idealnie, właśnie zmierzaliśmy w stronę budki, wokół której porozkładanych było mnóstwo bambusowych stolików. Na plaży było jak narazie prawie pusto, więc i w małej restauracyjce ludzi nie było zbyt wielu, ale ważne że była tam ta jedna, niziutka brunetka z uroczym uśmiechem, którą Niall odrazu przytulił, a przecież wspomniał, że łączy ich tylko przyjaźń (?).To śmieszne a zarazem urocze, że dwudziestolatek tak bardzo może skrywać swoje uczucia i czerwienić się coraz bardziej z każdym pytaniem o ową dziewczynę. Kiedy blondyn wreszcie odkleił się od niej obdarowałam ją ciepłym uśmiechem i przedstawiłam się, wyciągając dłoń w jej kierunku:
- Angie.- uścisnęła delikatnie moją dłoń.- Wchodźcie !.-kiwnęła ręką w stronę baru.
Blondyn odwrócił się w moją stroną, unosząc brwi czekał na moją reakcję, uniosłam dwa kciuki w górę szeroko uśmiechając się w jego stronę. Brunetka zamówiła dla nas po soku, usiedliśmy przy drewnianym barku na podwyższanych krzesłach, próbując trochę rozładować nieco napiętą i nerwową atmosferę między Niall'em a Angie. Wydaję mi się, że krępowało ich trochę moje towarzystwo, jednak próbowałam to zmienić podpytując co nieco na temat ich znajomości. Dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, nawyków blondyna, jednak ten odpłacał się swojej "przyjaciółce" i opowiadał mi również o jej dziwnych zachowaniach. Jedno jest pewne, może i pół godziny zwykłej rozmowy to niewiele, żeby poznać dobrze człowieka, ale jestem przekonana, że ta dwójka pasuję do siebie idealnie.
- To jak to z wami jest ? Jesteście razem czy nie ?- zapytałam wprost, było to z mojej strony chyba trochę nieprzemyślane, bo dwójka towarzyszących mi osób spojrzała się na siebie i z czerwonymi plamami na policzkach unikała odpowiedzi. Zaśmiałam się, widząc ich reakcję.
- To może opowiesz coś o sobie ? Wiesz Niall niezbyt palił się do tego, żeby zrobić to za ciebie.- pokiwałam głową z dezaprobatą.
- Mieszkam tutaj niedaleko, a teraz we wakacje pomagam w rodzinnym interesie, dlatego teraz spotykamy się tutaj. Tak naprawdę interesuję się modą, projektuje ubrania, stylizuje. Szukam właśnie mieszkania w Londynie, jednak dla początkującej, młodej a do tego niedoświadczonej pseudostylistki mieszkanie w takim mieście to wydatek, który jak dla mnie jest nieosiągalny.
- Stylistka ? Proszę, proszę. Niall ! Nie wspominałeś, że jest taka uzdolniona.- puknęłam go w ramię.- Masz może jakieś szkice lub coś twojego przy sobie ?- zapytałam.
- Jasne ! Mam zeszyt ze wszystkim co do tej pory udało mi się wymyśleć, noszę go niemal wszędzie. Gdzieś tu powinien być.- mówiła, przeszukając każdy zakamarek tuż za ladą. Po chwili wróciła na miejsce, wyciągając w moj stroną gruby brulion.
Otworzyłam powoli "tajemniczą księgę", uśmiechając się szeroko w stronę dziewczyny. Przewracając po kolei kartki pokryte w całości szkicami, ułożonymi krecjami z wycinek z magazynów modowych, mnóstwem wartościowych zapisków. Byłam pod wrażeniem, naprawdę! Odłożyłam delikatnie zeszyt na drewniany blat, kierując wzrok na nieco zdenerwowaną brunetkę. Złapałam za jej drobną dłoń, uśmiechając się szeroko.
- To jest świetne, fenomenalne wręcz ! Dziewczyno masz wielki talent.- powiedziałam.- Wspominałaś, że szukasz mieszkania w Londynie, tak ?
Skrępowana dziewczyna, pokiwała niepewnie głową zgadzając się.
- W takim razie, mam pewną propozycję. Zamieszkasz razem ze mną w samym centrum.- dokończyłam, a dziewczyna z lekko uchylonymi ustami, patrzyła na mnie rozszerzając powieki.
W pewnej chwili zeszkoczyła z podwyższonego krzesła i podbiegła do mnie, przytulając mnie mocno do siebie. Uśmiechnęłam się w stronę uradowanego Niall'a.
W barze zaczęło pojawiać się coraz więcej rodzin z biegającymi po wszystkich kątach dziećmi, dlatego też Angie musiała wrócić do pracy i zacząć rozdawać napoje i przekąski. Chwilę obserwowaliśmy ją z ukrycia, stojąc przed restauracją, jednak po chwili pogoda i szum morza przekonały nas do tego, żeby rozłożyć się na miękkim kocu tuż obok brzegu. Stojąc już w samym bikini stąpałam w stronę wody, depcząc po coraz to zimniejszym i wilgotniejszym piasku. Z każdą kolejną chwilą fale moczyły moje stopy. W pewnym momencie, chcąc nie chcąc przewróciłam się do lodowatej wody, a sprawcą tego wypadku okazał się chichoczączy tuż za mną niepozorny jak dotąd Niall. Rzucając się w pogoń za blondynem szybko zorientowałam się, że nie mam szans, więc ustąpiłam i powoli kierowałam się w stronę naszego koca, kiedy towarzyszący mi
chłopak wyciągnął telefon z kieszeni spodni, kierując aparat w moją stronę. Zapozowałam w jakiś bliżej nieokreślony mi sposób i już po chwili mogłam oglądać to zdjęcie na tweeterze Horana. Z pięknym opisem : "Cudowny dzień z cudowną Alex na cudownej plaży - cudo !". Rozmawialiśmy przez jakiś czas z chłopakiem o najróżniejszych sprawach, wliczając w to zespół, ich relacje, nie pomijając mojego życia. Korzystając ze wspaniałej pogody i słońca, które z minuty na minutę coraz bardziej rozgrzewało moje ciało postanowiliśmy wraz z blondynem nieco się poopalać. Położyliśmy się na brzuchach obok siebie, zamykając oczy usadowiłam głowę pomiędzy rękoma. Słońce aż paliło moje plecy, a ja już myślałam nad tym jak moja opalenizna bęzie wyglądała już jutro. Rozkoszując się piękną pogodę i jeszcze lepszym towarzystwem z oddali usłyszałam coraz to głośniejsze gwizdy. W pewnym momencie poczułam duże obciążenie na moich pośladkach, na które ktoś przemoczony do suchej nitki usiadł. Otworzyłam szeroko oczy, widząc rozbawioną minę Niall'a, leżącego obok, próbując wygramolić się z mokrej osoby zrzuciłam ją z siebie. Jak się później okazało był to zespołowy "bad boy" - rozbawiony w tamtym momencie Zayn. Leżał koło mnie cały w piasku, śmiejąc się w niebogłosy, tuż za nim zobaczyłam zbliżającą się w naszą stronę resztę zespołu, Liama, Louisa i oczywiście Harr'ego idącego nieco z tyłu u boku Lucy.
- Co tutaj robicie ?- zapytał Zayn, kiedy wszyscy rozłożyli swoje koce koło nas.
- Opalamy się trochę.- uśmiechnęłam się w stronę Niall'a.- A wy ?
- Przyjechaliśmy trochę odpocząć od miasta, to taka nasza mała miejscówka, nie dziwię się, że Niall zabrał cię akurat tutaj.- odezwał się Payne, zajmując miejsce koło mnie.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, kiedy siedząca trochę dalej mnie Lucy wraz z Harr'ym wstali z miejsc, kierując się w stronę brzegu. Biegająca we wszystkie strony dziewczyna, a za nią nieco znudzony brunet, trzymający ręce w kieszeniu. Kojarzycie teledyski smutnych piosenek, w których dziewczyna siedzi na plaży, patrząc na cieszącą się parę i inne bzdury, które tylko ją dołują ? Tak właśnie musiałam wyglądać. Wokół mnie grupka przyjaciół ciesząca się chwilą, a w samym środku ja. Nie słuchałam o czym rozmawiają, nie patrzyłam na nich, nie odpowiadałam na pytania, które raz po raz ktoś mi zadawał, jedynym celem jaki mnie wtedy interesował była wytapetowana brunetka u boku wysokiego bruneta.Czemu aż tak mnie to denerwuje, mają dobry kontakt, może i nawet się kochają, chociaż patrząc na tą dwójkę w tym momencie nie znając ich powiedziałabym, że jest to nieco platoniczna miłość ze strony dziewczyny. Ilustrując po kolei Harr'ego i Lucy chłopak odwrócił się patrząc zmęczonymi oczami w moją stroną, odwróciłam szybko wzrok, udając że uczestniczę w rozmowie z chłopakami, jednak kątem oka nadal kontrolowałam co dzieję się pomiędzy nimi.
- Już nie możemy z nią wytrzymać.- powiedział, któryś z chłopaków.
Automatycznie ocknęłam się, kierując wzrok na pozostałych.
- Gdyby nie James, już dawno bym jej wygarnął.- burknął Zayn, patrzący z obrzydzeniem na ową dwójkę.
- James ? Co on ma do tego ?- zapytałam, marszcząc czoło.
- Nie wiesz ? Ehh... to jest jego córka. Bardzo rozpieszczona, kiedy Harry nie zrobi czegoś czego będzie chciała odrazu poleci do tatusia.- westchnął Liam.
- No tak, ale jak widać to mu chyba pasuje, więc...-powiedziałam, wbijając wzrok w piasek.
- Harry jest młody, naiwny i momentami głupi. Wczoraj na obiedzie obściskiwał się z tą lalą, a wieczorem przeżywał, że już się od niej nie uwolni. Sam nie wie czego chcę, ale jedno jest pewne - nie może być z nią drugi raz.- zakończył Louis.
Po chwili w moim kierunku zaczęła zbliżać się Lucy, co dziwne nie było z nią Harr'ego. Stanęła na przeciwko mnie z rękoma opartymi o biodra. Uniosłam powoli głowę ku górze, tak by móc patrzeć na jej twarz, która w tamtym momencie aż biła blaskiem jej stucznego uśmiechu.
- Alex, możemy pogadać ?- powiedziała piskliwie.
Wstałam z miejsca z obojętnością na twarzy, odchodząc w stronę brzegu wraz z dziewczyną odwróciłam się w stronę chłopaków. Marszczyli czoła, patrząc w naszą stronę z niezrozumieniem. Stąpając już na wilgotnym piasku, dziewczyna idąca pewnym krokiem przede mną odwróciła się, stając ze mną twarzą w twarz.
- Słyszałam, że Alex zadłużyła się w Harr'ym...- zaczęła.-Ale nie rób sobie nadziei, on był, jest i będzie mój.- ostatnie słowa wyszeptała mi wprost do ucha.
- Na pewno.- odpowiedziałam.
- Wczoraj pieprzył mnie tak jakby nikt więcej poza mną nie istniał, więc chyba sama rozumiesz.- ciągnęła, dalej szepcząc.
Patrzyłam przed siebie, zaciskając dłonie w pięści, wszystko co mieściło się wewnątrz mojego ciała gotowało się. Nie wytrzymałam, pod wpływem emocji, chwili, a przede wszystkim słów, które wypowiedziała uderzyłam dziewczynę płaską ręką w polik. Nie było to coś normalnego w moim zachowaniu, nigdy w życiu nie uderzyłabym nikogo, jednak to co stało się w tej chwili chyba przekreśla wszystkie moje przekonania. Stojąc na przeciwko dziewczyny, łapiącej się za lekkoczerwony polik oddychałam głęboko, nie zmieniając wyrazu twarzy. Minęły ułamki sekund, kiedy chłopacy podbiegli do mnie, pytając co się stało, pokiwałam przecząco głową zaciskając powieki. Czułam jak łzy powoli napływają mi do oczu, próbując wyminąć Niall'a ten przytulił mnie mocno do siebie. Wtedy już całkiem pękłam, krople łez zaczęły spływać pojedynczo po moich policzkach.
- Zaraz przyjdę, przepraszam...- wyszeptałam, odpychając lekko chłopaka od siebie.
Idąc przed siebie słyszałam krzyki, wołania, lecz nie ustępowałam i szłam przed siebie ze spuszczoną głową. Wpadałam co chwilę na ludzi, spacerujących brzegiem plaży, kiedy nagle podbiegł do mnie brunet o lokowanych włosach. Stanął na przeciwko mnie, tarasując mi drogę, wyciągnął dłonie w moim kierunku. Uniosłam wzrok z nad jasnych blond kosmyków i spojrzałam na twarz Harr'ego. W jego oczach nie wyczułam złości, nienawiści, a chyba powinnam po tym co zrobiłam jego "wybrance". Nie złapałam za jego ręcę, więc w pewnej chwili schował je do kieszeni, nadal utrzymując kontakt wzrokowy. Po moich policzkach nadal spływały słone łzy, a on śledził drogę każdej  z nich.
- Nie płacz, proszę.- szepnął, łapiąc za moje rozgrzane policzki.
- Nie dotykaj mnie.- zacisnęłam powieki.
Mimo moich cichych próśb, mieszających się z płaczem, chłopak nie ustępował i nadal skrupulatnie wycierał każdą z łez, których z sekundy na sekundę było coraz więcej.
- Kochasz ją, prawda ?- wyszeptałam, wpatrując się w jego zielone oczy.
Oparł się czołem o moje, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
- Ważniejszy od tego co czuję jest zespół.- odpowiedział.- James by mnie zabił, gdyby dowiedział się, że nie chcę z nią być.
- Ale chyba James nie każę wskakiwać ci jej do łóżka.- odpowiedziałam głośniej, cofając się dwa kroki do tyłu.
- Słucham ?- zmarszczył brwi.
- Nie udawaj, że nie słyszałeś."Wczoraj pieprzył mnie tak jakby nikt więcej poza mną nie istniał".- zacytowałam.
- Harry, zawieziesz mnie do domu ?- odezwała się brunetka, która niewiadomo skąd zjawiła się tuż obok mnie.- Jedziemy ?
Chłopak spojrzał na mnie.
- Zastanów się czego chcesz.- powiedziałam cicho, mijając go.
Kierowałam się w stronę przytulnej budki, w której pracowała Angie. Próbując opanować swoje emocje zbliżałam się coraz bardziej w stronę altanki. Stąpając już po drewnianej posadzce podeszłam do barku, przy którym stała znajoma mi brunetka, uśmiechająca się szeroko od ucha do ucha.
- Cześć.- uśmiechnęłam się w jej kierunku.- Chciałam zapytać, kiedy możesz się wprowadzić ? Jestem w tym domu sama i... chętnie przygarnęłabym kogoś jak najszybciej, więc ?-spojrzałam na nią wyczekująco.
- To znaczy ja...- zatrzymała się.- Nie wiem czy stać mnie na życie w Londynie...Wiesz, pochodzę z małego miasteczka, bar też nie przynosi zbyt wielkich zysków.- spuściła głowę, wycierając jedną ze szklanek.
- Mam pomysł, ale jest jeden warunek.- powiedziałam.
- Wszystko co tylko chcesz.- ożywiła się, patrząc na mnie szerokimi oczami.
- O tym porozmawiamy jutro u mnie w domu. Do jutra wieczór chcę cię widzieć z walizkami pod moimi drzwiami. Pogadam z Niall'em i na pewno z chęcią przyjedzie po ciebie, okej ?- zapytałam.
- Boże Alex... dziękuję.Jak ja ci się odwdzięczę ?- podeszła do mnie, przytulając mnie mocno do siebie.

~~~~~~

KOCHANI! 
Dodaję tak krótki rozdział tylko ze względu na to, że nie chcę Was już dłużej zwodzić...
Dlatego dzisiaj dostajecie takie "coś" z czego jestem bardzo niezadowolona, ale mam nadzieję, że
następny i na pewno dłuższy rozdział pojawi się już niebawem !
Proszę Was nie zraźcie się tym rozdziałem, nie chciałabym stracić tak wspaniałego grona czytelników przez jeden krótki i niezbyt ciekawy jak dla mnie rozdział.
Liczę na Was bardzo, napiszcie co sądzicie o rozdziale, może jakieś pytanka do bohaterów ?http://ask.fm/standalexhurley
KOMENTUJEMY, OBSERWUJEMY !



wtorek, 10 września 2013

Pytania, które Was nurtują...

Jakiekolwiek pytania, które was nurtują, ciekawią lub po prostu przyjdą wam na myśl możecie zadawać na ask.fm. Założyłam tam przed chwilą konto tylko i wyłącznie ze względu na Was. Zadawajcie tam pytania bohaterom lub mi- autorce. Dobra wiadomość jest taka, że nowy rozdział w zaskakującym tempie się tworzy, także bądźcie dobrej myśli. To, kiedy dodam rozdział zależy w większości od Was. Dla tych, którzy jeszcze nie zdążyli skomentować ostatniego rozdziału, proszę zróbcie to. Komentarze, które otrzymałam do tej pory bardzo pozytywnie wpłynęły na mój nastrój a co za tym idzie ? Wszystko przychodzi mi o wiele łatwiej, więc to wasz wybór w jakim tempie pojawi się tutaj coś nowego...                            
   ZAPRASZAM NA:

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 6

#Przeczytaj notkę pod rozdziałem

*Z perspektywy Alex

Grupka chłopaków, których znam dość krótko wybuchnęła śmiechem z wyjątkiem bruneta stojącego tuż obok mnie. Ten spojrzał na mnie spod loczków, opadających na jego czoło z bezsilnością w oczach. Z niezrozumieniem i skrępowaniem stałam obok kanapy, patrząc na każdego z nich po kolei. Czwórka roześmianych i drwiących twarzyczek i jedna, ostatnia, która schowana była za czupryną.
- O co chodzi ? Harry ? To media, wymyślą najbzdurniejszą historię byleby ją wypromować.- uniósł głowę, kierując wzrok na mnie po czym znów ją spuścił.- A Wy ?- zwróciłam się do reszty- Czemu wam tak do śmiechu ?- zmarszczyłam czoło.
- Wiecie co ? Mam was dość !- uniósł się Styles.
- Lucy też ?- zaśmiał się Zayn.
Chłopak nie odpowiedział tylko w szybkim tempie wbiegł schodami na piętro. Z niezrozumieniem skierowałam wzrok na resztę zespołu.
- Powie mi ktoś o co tutaj do cholery chodzi ?- zapytałam.
- Zapytaj się Harr'ego.- uśmiechnął się Niall.
Poszłam w ślady chłopaka i już po chwili stałam tuż przed jego drzwiami, wahając się czy zapukać. Niepewnym ruchem stuknęłam...cisza. Kolejny raz...nic. Pukając ostatni raz z wnętrza pokoju usłyszałam głośne "Idźcie sobie!".
- Harry to ja Alex. Proszę otwórz.- powiedziałam delikatnie łamiącym się głosem.
Po chwili chłopak stanął na przeciwko mnie, łapiąc mnie za rękę powoli wepchnął mnie do swojej sypialni, zamykając za sobą drzwi. Usiadł na grafitowej kanapie, łapiąc za pilota od telewizora stojącego tuż obok. Z niedowierzaniem spojrzałam na Harr'ego, później na urządzenie i tak w kółko.
- To, że masz mnie już dość wiem, ale może wytłumaczysz mi o co poszło w salonie i kim jest Lucy?- zapytałam, siadając tuż obok niego.
- Dość ? To było w nerwach.- spojrzał na mnie i złapał za moją dłoń, na moich plecach pojawiła się gęsia skórka.- Nie mógłbym mieć dość kogoś z kim ostatnio dogaduję się najlepiej.- uśmiechnął się, nie przerywając kontaktu wzrokowego.- Zaraz ! Zaraz ! Skąd wiesz o Lucy ?- podniósł głos, momentalnie puszczając moją dłoń.
- Na dole aż huczy na jej temat. Więc opowiesz mi ?
- Chodź tu.- uniósł rękę, robiąc miejsce bardzo blisko siebie.
Przysunęłam się, mając już jego rękę tuż na moim ramieniu. Usadowiłam nogi na kanapie, podkuliłam je i w pozycji na pół siedzącej spojrzałam na chłopaka, przytulającego mnie mocno do siebie.
- Lucy to moja była...- zaczął, a na słowo "była" jakby dziwnie wzdrygnął"- Rozstaliśmy się krótko przed twoim przyjazdem. Jakiś tydzień. Może i wydaję ci się i nie tylko tobie, bo tym na dole również, że jestem niczym nie przejmującym się dupkiem.- wtrąciłam szybko "nie jesteś", lecz chłopak mi przerwał.- Ale to nie tak. Po rozstaniu było mi bardzo źle, brak chęci na cokolwiek. denerwowało mnie dosłownie wszystko, a do tego ci idioci dogadywali mi, że już niedługo znajdę sobie kogoś nowego, bo "taki już jestem". Potem przyjechałaś ty, bardzo cię polubiłem naprawdę, znamy się dość krótko, a wydaję mi się jakby to były lata. Czułem się już całkiem dobrze, wszystko wróciło do normy, aż do dzisiejszego dnia. Wiem, że to zwykły i głupi artykuł, ale to, że kolejny raz cały świat pomyśli, że jestem dupkiem doprowadza mnie do szału.Nic do niej nie już nie czuję, ale chłopacy znowu poczuli tą satysfakcję.
 Uniosłam się i założyłam mu ręcę na szyję, wtuliłam się w niego. Nie chciałam nic mówić. Nawet nie wiedziałabym co, dziwnie to brzmi, ale znam go jakieś trzy tygodnie. Nie wiem jakim cudem znalazłam się na kolanach Styles'a z oplatając go nogami. Złączyliśmy nasze czoła, spuściłam wzrok na dół.
- Nie chcę nim być kolejny raz,ale teraz naprawdę chcę pocałować te usta.- skierował wzrok na moje wargi. Zbliżył się powoli jednak ja uniknęłam tej sytuacji.-Przepraszam.- spuścił głowę.- Wiem, jestem dupkiem, cholernym...- przerwał, kiedy złapałam w dłonie jego rozgrzane policzki, unosząc jego głowę ku górze.
- Cholernie pociągającym dupkiem.- powiedziałam i energicznie złączyłam nasze wargi. Po chwili krótkie pocałunki zmieniły się w zaciętą walkę naszych języków. Wirowały w jedną i w drugą stronę. Wplotłam palce w czuprynę chłopaka, a ten przytulił mnie mocno do siebie, nie przerywając rozkosznych pocałunków. Co jak co, ale Styles znał się na rzeczy jak nikt inny. Zmniejszyłam jeszcze bardziej odległość między naszymi ciałami, przyciskjąc nogi do pleców Harr'ego. Gdyby ktoś zapytał mi sie ile trwał ten "pocałunek" nie miałabym pojęcia co odpowiedzieć, jak dla mnie mógłby trwać wieczność. W tym pocałunku nie było czuć czystej "chemii", o której mówi się tak dużo, lecz coś w rodzaju zrozumienia. Dość przyjemnego zrozumienia, jednak nie tylko mój język toczył walkę z jego, ale też w mojej głowie jedna półkula kłóciła się z drugą. Czy powinnam coś takiego robić z chłopakiem, którego znam niecały miesiąc ? Próbowałam wstać, odkleić się od Harr'ego. Podniosłam się, stałam już stopami na podłodze, lecz chłopak nie dawał za wygraną, w nieskończoność ciągnął ten pocałunek. Usadowiłam moje drobne ręcę, na jego umięśnionej klatce piersiowej i delikatnie odsuwałam go od siebie - zwycięstwo ! Rozgrzany do czerwoności brunet stał na przeciwko mnie, wtapiając swoje zielone spojrzenie w moje oczy.
- Ja już pójdę.- powiedziałam przerywajac kontakt wzrokowy.
Złapałam za zimną klamkę.
- Alex.- zwrócił się do mnie Harry.
Odwróciłam się, a tuż po chwili czułam cudowną woń perfumów chłopaka. Złączył nasze usta, a ja kolejny raz dałam ponieść się emocjom i poddałam się namiętnemu pocałunkowi. Ten był już nieco krótszy i bardziej subtelny. Stałam oparta o drzwi, patrząc się w zielone, piękne oczy Harr'ego kiedy ktos postanowił złożyć wizytę w jego sypialni. Odsunęłam się, a w pokoju stanął blondyn.
- Co wy tutaj robicie ?- zapytał Niall.
- Rozmawialiśmy.- zaśmiałam się w stronę bruneta i wyminęłam niebieskookiego w drzwiach, kierując się do mojego pokoju.
Jak najszybciej zmierzałam do mojej sypialni, będąc już na miejscu rzuciłam się na łóżko, uśmiechając się w stronę sufitu. Miałam ochotę przytulić wtedy do siebie każdego kto by się nawinął. Dziwne uczucie, którego jeszcze nigdy nie miałam okazji doświadczyć rozrywało mnie od środka. Dziwne uczucie w brzuchu, głowie, ciele nie dawało mi spokoju. Najchętniej przebiegłabym się po całym domu odbijając się od ściany do ściany. Może wtedy dałabym upust emocjom, które gromadzą się we mnie teraz, nie dając mi normalnie funkcjonować. Surfując po internecie w telefonie natknęłam się na pewien ciekawi tweet Harr'ego dodany 15 minut temu. Zaśmiałam się pod nosem, czytając jego treść.Wariat z niego...Błogi stan leżenia  i rozmyślania przerwał mi dzwonek telefonu.
Tłumaczenie: "Długa i poważna rozmowa... Nasze jęzki mogłyby nie wytrzymać tego dłużej"

*Rozmowa telefoniczna*
- Hallo ?
- Hej to ja James, możesz do mnie wpaść ?
- Po co ? Mój ojciec chcę się znowu spotkać ?
- Nie. Alex, przepraszam za wczoraj, nie wiedziałam, że sytuacja jest aż tak poważna.
- To już wiesz, James.
- Proszę, przyjedź mamy parę spraw do obgadania.
-Dobra, będę za godzinę.
*Koniec*

Rzuciłam telefon na poduszkę i z niechęcią wstałam. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ciemne rurki i beżowy sweter, wzięłam czystą bieliznę i powędrowałam do łazienki. Po drodze wpadłam na Louis'a.
- Wybierasz się gdzieś ?- zapytał z uśmiechem na twarzy.
- James chcę, żebym do niego przyjechała.- odpowiedziałam.
- Podwieźć cię ?
- Mógłbyś ?- uśmiechnęłam się.
- Nie ma sprawy i tak miałem jechać do Eleonor. Swoją drogą musisz ją poznać.- odpowiedział.
- Z wielką chęcią Louis, będę gotowa za 20 minut, no może ewentualnie 25.- rzuciłam, zamykając się w łazience.
Zdjęłam z siebie luźny t-shirt i bieliznę, wchodząc po prysznic. Gorący strumień wody zawsze dawał mi ukojenie, co dzisiaj sprawdziło się podwójnie lepiej, bo to co działo się w pokoju Harr'ego nadal nie dawało mi spokoju, wręcz przeciwnie było dla mnie czymś w rodzaju niewiadomej, bo niby dlaczego to się tak potoczyło ? Wytarłam się miękkim ręcznikiem i stanęłam przed lustrem. Wysuszyłam włosy i związałam je w koka, pociągnęłam rzęsy tuszem. Wyperfumowałam się moim ulubionym zapachem, ubrałam się i wyszłam z łazienki. Będąc w sypialni wpakowałam jeszcze do torby najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z niego w poszukiwaniu Louis'a. Napotkałam go w salonie.
- Możemy jechać.- rzuciłam kierując się w stronę korytarza.
W oddali zauważyłam wychodzącego z kuchni Styles'a. Nie mówiąc nic w szybkim tempie założyłam buty i razem z Tomlinsonem wyszłam z domu. Jadąc do biura trochę rozmawialiśmy na przeróżne tematy, jednak wszystko zeszło na temat Harr'ego i dzisiejszego poranka.
- Wiem, że trochę się dzisiaj głupio zachowaliśmy, ale chyba już jest okej z Harr'ym co nie?- zapytał.
- Tak, porozmawiałam z nim i myślę, że już jest dobrze.- uśmiechnęłam się w jego kierunku.
Spojrzał na mnie podśmiewając się pod nosem. Zmarszczyłam czoło i skierowałam wzrok na siedzącego obok mnie chłopaka. Ten nie zwracał uwagi nadal nie zmieniając wyrazu swojej twarzy jechał dalej. Po chwili samochód zatrzymał się na parkingu tuż przed budynkiem, w którym mieściło się biuro James'a. Mam nadzieję, że dzisiaj jednak nie spotkam tutaj mojego ojca. Podziękowałam chłopakowi za podwózkę i skierowałam się prosto pod same drzwi gabinetu, co zajęło mi mała chwilkę. Zapukałam dwa razy delikatnie w drzwi i na znak "Proszę" weszłam do środka. Przy dębowym biurku siedział mój menadżer, wypisując jakieś dokumenty, jak na zawołanie orientując się, że tu jestem odrzucił wszystko na bok i ruchem ręki wskazał mi miejsce. Zajęłam miejsce na przeciwko niego.
- Na początek chciałem przeprosić cię za wczoraj. Nie miałem pojęcia, że to wszystko jest aż tak skomplikowane. Twój tata nie powiedział mi chyba wszystkiego, ale jeśli nie masz ochoty nie musimy o tym rozmawiać.- powiedział.
- Jeżeli można to wolałabym uniknąć tego tematu i jeżeli wezwałeś mnie tutaj tylko po to to ja już się będę zbierać.- zaczęłam wstawać z krzesła.
- Nie, zaczekaj.- usiadłam.- Chodzi o to, że twoje mieszkanie jest już gotowe. Możesz do niego wrócić nawet teraz. Tutaj są klucze.- podał mi do ręki srebrny kluczyk.- Chłopacy mają trochę wolnego, więc któryś z nich na pewno pomoże ci się przenieść. To chyba na tyle... A ! I jeszcze coś w tym tygodniu zaplanowałem dla ciebie trochę sesji, jedna z nich nie należy do najłatwiejszych, gdyż będzie towarzyszyło ci One Direction. Bywają nieznośni, ale mieszkając z nimi chyba coś o tym wiesz. Trzymaj plan na kolejne 7 dni. Zaczynamy od poniedziałku, więc masz jeszcze dwa dni wolnego.- zakończył, podając mi kartkę papieru.
Zilustrowałam ją od góry do dołu. Zapowiada się ciekawie...
- To ja już pójdę, cześć James.- rzuciłam i złapałam za klamkę.
- Alex !- odwróciłam się.- Twój tata zostawił mi swój numer telefonu powiedział, że możesz do niego zadzwonić...- kiwnęłam głową na znak "nie" i wyszłam z pomieszczenia, kierując się w stronę windy. Wchodząc do niej, poczułam wibracje mojego telefonu gdzieś na dnie torebki, przewieszonej na moim ramieniu. "Niall dzwoni".

*Rozmowa telefoniczna*
- Hej Alex, gdzie jesteś ?
- Właśnie wyszłam od James'a, a co ?
- Świetnie ! Razem z chłopakami z wyjątkiem Lou wybieramy się na małe zakupy. Jesteśmy w pobliżu, będziemy po ciebie za 5 minut. Pa !
*Koniec*

Zakupy ? Czemu nie, w końcu czy zna ktoś dziewczynę, która nie przepada za zakupami ? Ja zdecydowanie do nich nie należę, mogłabym chodzić po sklepach godzinami, a to że idę tam z tą grupką chłopaków to jeszcze większe urozmaicenie niż chodzenie po galerii samemu. Czekałam na nich krótką chwilę przed budynkiem, kiedy podjechali pod same drzwi, weszłam na tylne siedzenie, zajmując miejsce koło uroczego blondyna. Kierował Harry, który po chwili uśmiechnął się do mnie ukradkiem w lusterku.
- Hallo ! Alex.- uniósł się siedzący z przodu Zayn.
- Tak ?- powiedziałam spłoszona.
- Pytałem o to, co chciał James.- odpowiedział.
- Dał mi plan sesji na następny tydzień, trochę pogadaliśmy, a i zapomniałabym ! Moje mieszkanie jest już gotowe, więc dzisiaj do niego wracam.- powiedziałam.
- Co ?- krzyknął Harry.Wszyscy zajmujący miejsca w aucie zwrócili wzrok na bruneta z nie zrozumieniem wymalowanym na twarzy. Chłopak zmieszał się i szybko powiedział.- To znaczy tak szybko to załatwili ?
- Najwidoczniej tak.- zaśmiałam się.

*Kilkanaście minut później
Galeria

- Uciekamy im !- szepnął mi do ucha Niall, śmiejąc się cicho.
Kiwnęłam głową i po chwili ruszyliśmy w przeciwną stroną chowając się w najbliższym sklepie, który okazał się być dość dobrym wyborem, bo ubrania tam od razu przypadły mi do gustu. Wertując kolejne wieszaki blondyn chodzący za mną krok w krok coraz głośniej wzdychał. Odwróciłam się w jego stronę.
- No co ?- zaśmiałam się, widząc jego znudzony wyraz twarzy.
- Mówiąc " uciekamy im" miałem na myśli świetną zabawę, chowając się za kwiatami, pod ławkami, a nie w sztywnym sklepie z babskimi ubraniami.- powiedział, na co głośno się zaśmiałam.
- To może pogadajmy.- zaproponowałam.
- Dobrze.- uśmiechnął się.- W takim razie co robiliście dzisiaj rano w pokoju Harr'ego ?- uniósł do góry brew, oczekując odpowiedzi.
Myślałam chwilę co mu odpowiedzieć. Nie chciałam go okłamywać, bo naprawdę go polubiłam, poza tym nie lubiłam kłamać i kiepsko mi to wychodziło, ale powiedzenie mu prawdy nie wchodziło w grę.
- My...- zaczęłam.- Rozmawialiśmy.
- Rozmawialiście ? W jaki sposób ? Na migi ?- zaśmiał się.- Krótko po tym jak poszłaś na górę, ja zrobiłem to samo. Stojąc pod drzwiami nie słyszałem kompletnie nic, więc.- uniósł brwi.
- Oj no dobra. Na początku rozmawialiśmy.- powiedziałam.
- A potem ?
- A potem...- zaczęłam.
- A potem się całowaliście.- dokończył.
- Co ? Nie!- spojrzałam na chłopaka, który dobrze wiedział jaka była prawda.- Oj no dobra, tak, ale proszę cię to zostaję tylko i wyłącznie między nami. Ty i ja, dobrze ?- powiedziałam błagalnym tonem.
- Wiedziałem ! Dobrze.- uśmiechnął się.
- A Ty ? Jak z TYMI sprawami ?- zapytałam.
- Ja? Nie no co ty.- zmieszał się.
- Daj spokój, myślisz, że nie widzę jak codziennie chodzisz wgapiony w ten twój telefon ?- zaśmiałam się w jego kierunku. Chłopak stał ze spuszczoną głową, uśmiechajac się w stronę podłogi.
- Dobra, masz rację. Poznałem kogoś, więc i za was trzymam kciuki.-odpowiedział.
Przewróciłam oczami, śmiejąc się. Wyszliśmy ze sklepu w poszukiwaniu reszty, po chwili blondyn krzyknął mi do ucha:
- O tam są ! Zaraz, zaraz co robi tutaj ta żmija.- powiedział.
- Kto to ?- zapytałam, kiedy szliśmy już w ich stronę.
- Lucy.- odpowiedział, a ja nieco się zdziwiłam. Stała koło Harr'ego wieszając mu się na ramieniu, a reszta chłopaków stała obok i śmiała się razem z nimi.
- Nie lubisz jej ?- zapytałam.
- Nienawidzę.- odpowiedział , kiedy staliśmy już obok nich.
- Gdzie wy byliście ?- zapytał głośniej Liam.
Skierowałam wzrok na Harr'ego, który wpatrzony był w brunetkę. Po chwili jednak spojrzał na mnie, nie zmieniając swojego wyrazu twarzy z obojętnością wpatrywałam się w jego jakby skrępowaną twarz.
- Jestem Lucy. Dziewczyna Harr'ego.- odezwała się piskliwym głosem dziewczyna, wyciągając rękę w moją stronę.
- Była dziewczyna.- wtrącił się Niall z naciskiem na słowo "była".
- Alex.- uścisnęłam jej dłoń z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
Chyba wszyscy wyczuli tą niezręczną sytuację z wyjątkiem jednej mało wyrafinowanej dziewczyny i po chwili Liam zaproponował wspólny obiad. Będąc już w restauracji ja wraz z Niall'em zajęliśmy miejsca przy stoliku, a reszta zajęła się zamawianiem czegoś odpowiedniego przy barze. Nawet w czasie wybierania jedzenia brunetka nie powstrzymywała się od opierania o ramię Styles'a czy łapanie go za rękę. A co dziwne, że on nie zatrzymywał jej. Czy to jest ten sam chłopak, który dzisiaj rano mówił mi, że już nic do niej nie czuję, po czym całował się ze mną. Dobra... może przesadzam, może to tylko przyjazne gesty ?
- Widzisz co ona wyprawia.- powiedział z obrzydzeniem Niall, wpatrując się w tamtą dwójką.- Wiem, że widzisz, bo patrzysz na to z taką samą odrazą jak ja od jakiś 10 minut.
Nie odpowiedziałam nic tylko westchnęłam bezradnie. Po chwili reszta, wliczając w to także zielonookiego i jak jej tam Lucy zajęli miejsca przy tym samym stoliku. Zabrakło jednego krzesła i jako, że ostatnia podeszła do stolika dziewczyna, tylko ona nie miała gdzie usiąść. Szybko jednak się to zmieniło, kiedy zapytała Harr'ego czy może usiąść mu na kolanach, a ten bez wahania zgodził się.W oczekiwaniu na zamówienia grupka znajomych śmiała się głośno, rozmawiała na różne tematy. Jedynie ja i blondyn nie odzywaliśmy się prawie wcale, zerkając co chwilę na siebie, przewracaliśmy oczami.
- Alex wszystko w porządku ?- zapytał mnie Styles.
- Tak, oczywiście, a jak miałoby być?- uśmiechnęłam się najsztuczniej jak umiałam.
Chłopak westchnął, nie odpowiadając słowem na to co powiedziałam. Po chwili nasze dania leżały już na stole, reszta zajadała je z apetytem jednak ja biorąc po kolei każdego najmniejszego kęsa, z obrzydzeniem patrzyłam w kierunku klejącej się do siebie dwójki.

*Godzinę później
Dom One Direction

Koniec pakowania. Wszystko co zdążyłam przewieźć z mojego mieszkania tutaj, leży już poukładane w walizkach, a ja mogę już wychodzić.  Niestety bagaże były za ciężkie, więc wyszłam z pokoju w poszukiwaniu któregoś z chłopaków, byleby nie był to Harry. Może to dziwne, ale mam do niego coś w rodzaju pretensji. Może i nie powinnam, ale myśl, że było pomiędzy nami dziś rano coś więcej niż głupia rozmowa, a później musiałam oglądać go razem z tą dziewczyną doprowadzała mnie do szału. Wychodząc z pokoju napotkałam na trójkę chłopaków stojących pod drzwiami Styles'a.
- Co wy odwalacie ?- powiedziała, marszcząc czoło.
- Ciiii.- uciszyli mnie.- Niall kłóci się z Harr'ym, ale żaden z nas za cholerę nie wie o co.
Po chwili krzyki ze wnętrza pokoju nasiliły się tak, że stojąc metr od drzwi mogłam usłyszeć wszystko doskonale bez zbędnych trudów. Z tego co usłyszałam była to dość ostra wymiana zdań.
- Najpierw całujesz się z jedną, a później lecisz do drugiej i obmacujesz ją na jej oczach. Nie wstyd ci człowieku- krzyczał Niall.
Boże... Czy on mówi w tym momencie o mnie? Prosiłam go, żeby to zostało pomiędzy nami.
- Co ci do tego. Będę robił co chcę i z kim chcę.
- Czyli nie zależy ci na niej i chcesz wrócić do Lucy tak ?- powiedział już ciszej Niall w momencie kiedy Harry otworzył drzwi. Blondyn stał już jedną stopą na korytarzu brunet zatrzymał się stojąc jakieś dwa metry ode mnie spojrzał mi głęboko w oczy.


~~~~~~
Witam Was wszystkich po dość długiej przerwie !
Przepraszam, że rozdział nie pojawił się w wyznaczonym terminie, ale zaczęła się szkoła...obowiązki...
Chciałam, żebyście to przeczytali, gdyż mam do Was małą prośbę:
Każdy kto czyta, lub czytać też będzie niech doda komentarz pod tym rozdziałem.
Anonimowe komentarze również wchodzą w grę, proszę tylko, żeby anonimowi czytelnicy podpisali się pod swoją opinią. 
Następnia kwestia to to,że chciałabym trafić na jakiś oryginalny, dłuższy komentarz użytkownika, dla którego mogłabym zadedykować kolejny rozdział, który w zależności od Was pojawi się w krótszym lub dłuższym odstępie czasu. Naprawdę o wiele milej prowadziłoby mi się bloga, kiedy mogłabym czytać coś w rodzaju obiektywnych, dłuższych opinii.
 KOCHAM WAS. SEE YA

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rodział 5


*Kilka dni później


- Wychodzę !- krzyknęłam, ubierając buty w korytarzu.
W oddali usłyszałam chór żegnających się ze mną chłopaków. Tylko jeden z nich wyłamał się z tłumu i po chwili stanął w holu, opierając się o framugę drzwi.
- Gdzie idziesz ?- zapytał mnie Harry.
- Do James'a. Dzwonił, bo chciał się spotkać.- uśmiechnęłam się w jego kierunku.-Może chcesz mnie podwieźć ?-zrobiłam minę zbitego psiaka.- Proszę ?- przeciągnęłam.
Chłopak rzucił szybko "Jasne" i po chwili siedzieliśmy w jego czarnym aucie. Ostatnio dość często wdaję się w mojego szofera. W sumie nadawałby się na to stanowisko, więc jeżeli nie wyjdzie mu w zespole ma załatawioną pracę u mnie od zaraz ! Jechaliśmy dość długo w ciszy. Ja podziwiałam widoki za oknem, Harry skupiał się na jeździe. Z racji tego, że biuro James'a było dość blisko domu chłopaków i tymczasowo też mojego byliśmy na miejscu w bardzo krótkim czasie, lecz zamiast drzwi wejściowych, zapełnionego samochodami parkingu widziałam tylko tłum rozwrzeszczanych fanek z transparentami w stylu " I love One Direction ". Było ich niesamowicie dużo. Widząc ten nieco przerażający mnie widok skierowałam zdezorientowany wzrok na chłopaka, wskazując powoli palec w kierunku tłumu.
- Skąd one...
- Skąd one to wiedzą ?- zaśmiał się.- One wiedzą wszystko. Dosłownie. Czasami nawet więcej od nas.-wzruszył ramionami.- Chyba lepszym rozwiązaniem niż przeciskanie się przez nie będzie tylne wejście.
Jak powiedział tak zrobił. Po minucie byliśmy już na tyłach budynku, stanęłam na chodniku i poczułam zimny powiew wiatru. Pogoda dzisiaj pozostawiała wiele do życzenia, dlatego od razu założyłam skórzaną kurtkę.
- Harry jesteś pewien, że to tutaj ?- zaczęłam się rozglądać.
- Tak.- zaśmiał się i uchylił przede mną drzwi.
Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się długimi schodami ku górze, następnie weszliśmy do windy i pojechaliśmy na piętro, gdzie mieściło się biuro naszego menadżera. Cały czas rozmawialiśmy, śmialiśmy się, nasza rozmowa zamieniła się nawet w robienie dziwnych min, co powodowało jeszcze częste głośne wybuchy śmiechu. Styles'owi wychodziło to o wiele lepiej. Kierując się korytarzem postanowiliśmy nieco się uspokoić i powstrzymać od zbyt głośnych zachowań, dlatego w ciszy skierowaliśmy się do gabinetu James'a. Łapiąc za klamkę spojrzałam na Harrego robiącego głupią minę. Wybuchnęłam głośnym śmiechem i otworzyłam drzwi, wchodząc do pomieszczenia.
- Sorki za spóźnienie James, ale mieliśmy...- przerwałam kiedy zobaczyłam siedzącego na przeciwko biurka mojego ojca. Jego wzrok przeszywał mnie środka.- Co tutaj się dzieję ?- powiedziałam podniesionym i zdenerwowanym tonem.
Mój menadżer unikał kontaktu wzrokowego, Harry stał tuż za mną co chwilę pytając o co mi chodzi, a mój "kochany tatuś" ? Wstał z miejsca i malutkimi krokami zbliżał się ku mojej osobie.
- Nie zbliżaj się.- cofnęłam się o dwa kroki i wpadłam na Harrego, który mnie objął.
Wtuliłam się w niego i nadal patrzyłam na człowieka, który sprawił mi tyle bólu, że nie powinien pokazywać mi się na oczy.
- Nareszcie...- powiedział cicho.- Nareszcie cię widzę. Jesteś taka piękna.- stanął na przeciwko mnie.
Nie potrafiłam zrobić nic, kompletnie NIC. Stałam tam i pełnymi łez oczami wpatrywał się w mojego ojca.
- To twój chłopak ?- zapytał i skierował wzrok na Harrego.- Miło cię poznać.- wystawił dłoń w jego kierunku.
Nie potrafiłam się odezwać, jakby coś zaszyło mi usta. Kiedy próbowałam wydusić z siebie słowo coś bardzo silnego jakby wyrywało ze mnie wszystkie wnętrzności, jednak kiedy wystawił rękę w kierunku Harrego zebrałam wszystkie siły i przymykając oczy syknęłam przez zęby:
- Odsuń się.
Mężczyzna cofnął się o parę kroków. James nadal stał w miejscu, w którym zastałam go wchodząc do gabinetu, a Harry wpatrywał się we mnie z wymalowanym na twarzy niepokojem. Nie mówiąc nic wyswobodziłam się z rąk chłopaka i w szybkim tempie wyszłam z oszklonego pokoju. Dałam upust emocjom, a moją twarz oblała fala słonych łez. Wbiegłam do pustej windy, wcisnęłam przycisk i oparłam się o lustrzaną ścianę nadal płacząc i odchylając głowę. Pomiędzy zamykającymi się już dwoma skrzydłami windy zauważyłam biegnącego w moim kierunku Harrego. Nie chciałam go teraz widzieć, nie w tym momencie. Wiem, że to nie jego wina, że mój humor teraz jest jednym z najgorszych jakie istnieją na tym świecie, ale wtedy chciałam pobyć sama z sobą, bez nikogo najlepiej zaszyć się w jakimś ciemnym kącie. Chyba nie powinnam płakać przez kogoś kto wyrządził mi tyle krzywd, on nie był wart ani jednej łzy, jednak było we mnie coś co nie pozwalało mi nigdy przestać go kochać. Drzwi windy otworzyły się na parterze, więc szybko wybiegłam z małego pomieszczenia, wpadając przy tym na zdyszanego Harrego.
- Powiesz mi o co chodzi ?- zapytał szybko.
- Nie widziałeś ?- podniosłam ton.
- Widziałem, ale nie rozumiem.- odpowiedział cicho.
- Mój ojciec. Mój "kochany" ojciec- zarysowałam cudzysłów w powietrzu, cały czas mówiąc głośno.- Zjawia się tutaj po jakiś 4 latach i czego oczekuje ? Że wszystko będzie dobrze ?- z bezsilności na moich policzkach kolejny raz spływały pojedyncze łzy.
- Może trzeba dać mu szansę ? Każdy na nią zasługuję.- powiedział i złapał mnie za ręcę.
- Szansę ? Ty nic nie rozumiesz. Zostawił nas i wyjechał do Australii żeby napisać kolejną bzdurną książkę, których i tak miał już full, nie liczyłam się wtedy ja, ani moja siostra. Liczył się on - samolubny, zimny dupek- krzyczałam przez łzy, które Harry skrupulatnie wycierał koniuszkiem palca- Kiedy wyjechał miałam zły dzień, tydzień, miesiąc, ROK. Zamknęłam się w sobie, bo był dla mnie cholernie ważny i kiedy już dobrze sobie radzę on próbuję to zepsuć i zjawia się w najmniej oczekiwanym momencie ?-Harry nie odezwał się słowem, nadal wpatrywał się we mnie.- Widzisz ? Ty NIC nie wiesz, jesteś tylko zwykłym chłopakiem rozpieszczonym przez życie, którego jeszcze dobrze nie znasz !
- Masz rację, jestem tu niepotrzebny.- powiedział cicho i odszedł.
Dopiero kiedy zniknął mi z pola widzenia dotarło do mnie, że powiedziałam o wiele za dużo. Powiedziałam coś czego w życiu bym nie powiedziała. Poprawiając torbę na ramieniu rzuciłam się w pogoń za chłopakiem, którego nie powinnam tak potraktować. Od czasu kiedy się poznaliśmy zawsze mi pomaga, rozmawia ze mną, a ja tak mu się odwdzięczam... Biegłam ile sił w nogach. Na dworze było już kompletnie ciemno, wybiegając z budynku, w oddali widziałam już chłopaka stojącego przy samochodzie.
- Harry !- krzyknęłam.
Uniósł głowę i z obojętnością w głosie rzucił:
- Co ?
- Przepraszam, naprawdę przepraszam. To co powiedziałam to... zwykłe nerwy, w życiu nie powiedziałabym takich głupstw gdyby nie ta sytuacja.- mówiłam błagalnie.- Możesz mnie teraz znienawidzić, nazwać zimną suką, bo wiem, że teraz tak uważasz i nie dziwie się, ale chciałabym żebyś wiedział, że jesteś wspaniałym chłopakiem, który objętnie kiedy bym go poprosiła o najgłupszą rzecz zgadza się, nie było jeszcze sytuacji, w której byś mi odmówił i bardzo ci za to dziękuję.- nastała cisza. Chłopak nie odezwał się słowem, tylko położył mi palec na ustach, przytulił mnie mocno i szepnął do ucha:
- Ciiiii. Tylko już nie płacz proszę...
Będąc w jego objęciach czułam się tak bezpiecznie... Bezpieczniej niż kiedykolwiek indziej. Wtuliłam się w chłopaka najmocniej jak mogłam, napawając się jego nieskazitelnym zapachem perfum. Staliśmy tam jak takie dwa pionki, nie ruszając się przez dobre parę minut z miejsca, w kompletnie ciszy, spokoju. Bez zbędnych osób, krzyków, łez. Odsunęłam się delikatnie od Harrego i ponownie stanęłam na przeciwko niego, kierując oczy ku górze w kierunku jego twarzy.
- Dziękuję.- powiedziałam cicho, lekko się uśmiechając.- I przepraszam.
- Chodź już stąd. Zabieram cię do domu mała.- uśmiechnął się i otworzył drzwi samochodu.
- Mała ?- zdziwiłam się.
- Za wysoka to ty nie jesteś maluszku.- powiedział i wysłał mi całusa.

*Kilka godzin później
Pokój Alex

- Wiesz, że nie musisz tu ze mną siedzieć ?- powiedziałam, siadając na łóżko.- Siedzisz tu ze mną już dobre trzy godziny.
- I posiedzę jeszcze kolejne trzy.- zaśmiał się.
- Naprawdę nie musisz.
- Wyganiasz mnie ?- zrobił minę zbitego psiaka.- Co mam robić sam w ciemnym domu bez chłopaków?- uniósł brwi.
- Dobra w takim razie siedź sobie tutaj, ja idę do łazienki.- rzuciłam w niego poduszką i wstałam.
- Mogę laptopa ?- zapytał, biorąc go do ręki.
Skinęłam głową na tak i skierowałam się prosto do toalety. Zmyłam makijaż, włosy zawinęłam w luźnego koka. Zeszłam na dół do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę, która już po chwili była gotowa, a ja dumnie niosłam ją do pokoju. Otworzyłam drzwi kopnięciem i powolnie, uważając żeby nie wylać herbaty weszłam do sypialni. Podałam Harremu kubek z wrzątkiem.
- Proszę.- uśmiechnęłam się.
- Jesteś kochana.- uniósł twarz z nad laptopa i również się uśmiechnął.
- Tak,tak wiem.- zarzuciłam teatralnie włosami do tyłu i zaśmiałam się, siadając tuż koło niego.- Co robisz ?- zapytałam.
Widząc na monitorze wyświetlane kolejno moje zdjęcia skierowałam srogi wzrok na bruneta, który również robił to samo z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Co ty robisz ?- zapytałam przeciągając każdy wyraz.- Oddawaj to.- złapałam za laptopa i próbowałam mu go wyrwać.
Skutkiem naszej szamotaniny była rozlana na spodniach Styles'a herbata. Nieco się krzywił, ale sam był sobie winny.
- Dobra, za karę mogę pooglądać sobie jeszcze twoje zdjęcia.- powiedział.
Krzyknęłam głośno "NIE" i znowu zaczeła się zacięta walka. Po pewnym czasie ustąpiłam. Harry był silniejszy i to o wiele. Nie miałam szans z takim mięśniakiem. Rzuciłam surowo "dobra" i skrzyżowałam ręce w okolicach klatki piersiowej, popijając gorącą herbatę. Nie patrzyłam na ekran, jakoś nigdy nie lubiłam oglądać swoich zdjęć, wydawały mi się być dość słabe (?). Wpatrywałam się w bruneta, który aż palił się przed laptopem, a w jego oczach widać było fascynacje.
- I co zadowolny ?- burknęłam.
- WOW ! Bardzo... Te zdjęcia są piękne - Przepiękne. A najlepsze są te.- wskazał palcem.
Przysunęłam się bliżej i spojrzałam na ekran laptopa. No tak... Co mogłoby
nie podobać się znanemu ze zboczonych rzeczy chłopakowi w zdjęciu, na którym moim jedynym nakryciem był skąpy strój kąpielowy. Z ekranu przerzuciłam wzrok na Harrego wpatrującego się tym razem we mnie i zrobiłam minę w stylu "seriomusiszbyćtakizboczony". Brunet zaśmiał się.
- Koniec pokazu na dzisiaj.- złapałam w ręce urządzenie i wstałam z łóżka.
Odłożyłam laptopa na półkę i położyłam się na łóżku. Chłopak poszedł do łazienki, a ja nie wiem kiedy po prostu zasnęłam...

*Z perspektywy Harrego

Może i znamy się krótko, może i powiedziała dzisiaj trochę za dużo i tak bardzo ją lubię. Dopiero poznaję tą dziewczynę, a już wiem, że jest świetną osobą. Z resztą nie jestem jedyny w tym domu, który ją uwielbia. Chłopacy też ją uwielbiają. Traktujemy ją jak naszą siostrę- śliczną siostrę. Tak, jest bardzo piękną kobietę, ale chyba jeszcze niepewną. Wziąłem szybki, odświeżający prysznic i wróciłem do jak się okazało śpiącej już Alex. Podszedłem bliżej i kucnąłem tuż przy jej drobnej twarzy, przejechałem delikatnie dłonią po jej policzku i uśmiechnąłem się jak głupi. W pewnym momencie coś huknęło. O szybę zaczęły uderzać kolejno, coraz szybciej krople deszczu. Dziewczyna wzdrygnęła się na łóżko, otwierając szeroko oczy.
- Co się stało ?- zapytała zachrypniętym głosem.- I czemu siedzisz na podłodze ?- zmarszczyła brwi.
- Burza i... i... ja... yyy...- zacząłem się plątać, drapiąc się po głowie.
- Burza ?!- krzyknęła i po chwili stała już tuż przy oknie, nerwowo zaciskając dłonie.
- Nie mów, że się boisz.- zaśmiałem się, podchodząc do niej.
Odwróciła się do mnie przodem i rzuciła:
- Znasz dziewczynę ,która nie boi się burzy ?
- No... chyba nie.- uśmiechnąłem się.- Dobra jest już późno. Idę do siebie, Dobranoc.- powiedziałem i skierowałem się w stronę drzwi.
Łapiąc za klamkę usłyszałem cichy głos dziewczyny. Odwróciłem się. Siedziała na łóżko po turecku i wyglądała jak bezbronna, mała dziewczynka.
- Harry...- zaczęła.- Czy mógłbyś tu...- plątała się, unikając kontaktu wzrokowego.- To znaczy no wiesz...
- Nie wiem ?- zaśmiałem się.
- No czy mógłbyś tu zostać ?- powiedziała błagalnym tonem.
Uniosłem brwi, śmiejąc się.
- Oj no ! Nie proponuje ci tutaj jakiś nocnych igraszków tylko koc i miejsce tuż obok.- poklepała pościel.
Zgodziłem sie i położyłem koło niej. Odwróciliśmy się do siebie plecami.
- Dobranoc.- powiedziałem, zamykając oczy.
- Dobranoc.-  odpowiedziała cicho.

*Rano

Promienie słoneczne padające tuż na moja twarz obudziły mnie nieco po 10. Otworzyłem oczy, widząc przed sobą zaspaną twarz blondynki. Uśmiechnąłem się delikatnie na jej widok. Odwzajemniła ten gest i dodała cicho:
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.- odpowiedziałem, śmiejąc się.
- Halo,halo ! Co wy robicie w jednym łóżku.- powiedział zdziwiony Zayn, który pojawił się nie wiem skąd.
Wymieniliśmy z Alex zdezorientowane spojrzenie.
- Była burza i...- zaczęła.
- Dobra, dobra. Nie wnikam. Chodźcie na dół lepiej. W telewizji aż huczy na wasz temat.- zaśmiał się Zayn.
- Nasz ?-zapytaliśmy naraz, wstając z łóżka.
W szybkim tempie trafiliśmy do salonu, zastając tam resztę chłopaków, gapiących się na wiszący na ścianie telewizor. Spojrzałem w kierunku ekranu. Zdjęcia z wczoraj, przy samochodzie, kiedy przytulałem Alex. Przerzuciłem wzrok na dziewczynę, stojącą w osłupieniu obok mnie. Spojrzała na mnie kątem oka, wzdychając.
- Powiecie o co chodzi czy mamy dowiedzieć się z mediów ?- zapytał Liam.
- Bingo ! Jesteście ze sobą.- krzyknął entuzjastycznie Louis.
- Nie.- powiedziała szybko Alex.- Wczoraj miałam zły dzień i Harry tylko mi pomógł.- spojrzała na mnie.
"Czy Harry znalazł wreszcie swoją wymarzoną dziewczynę ? Co na to fanki ? Czy nie wpłynie to na zespół chłopaków ? ..."
- Boże wyłączcie to do cholery.- złapałem za pilota.


~~~~~~

Trochę krótki i jak dla mnie niezbyt udany.
Niestety przygotowania do wyjazdu pochłaniają zbyt wiele czasu/
Być może, że następny rozdział pojawi się jeszcze przed niedzielnym wyjazdem, ale nie obiecuję :)
Jak widzicie wygląd bloga został zmieniony co sądzicie o nowym wystroju ?
KOMENTUJCIE
OBSERWUJCIE
ANKIETUJCIEE

KOCHAM WAS  !
                                                             







niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 4

Spałam niemal jak królewna, w wielkim łożu w pieknie wystrojonym pokoju, o którym mogło pomarzyć większość nastolatek na całym świecie. Śniłam o tym  co najlepsze - Nowy York. Miejsce, do którego nadal niemiłosiernie mnie ciągnęło. Miejsce, do którego mogłabm wrócić nawet teraz ! W tej chwili, w tej sekundzie, natychmiast ! Nie żeby Londyn był jakiś zły, ale tamto miasto do końca mojego życia pozostanie mi w pamięci... Jedno z moich marzeń ? W przyszłości założyć rodzinę, mieć cudownego pod każdym względem męża i wraz z nim wychowywać dwójkę dzieci. Najlepiej chłopca i dziewczynkę. Koniecznie w Nowym Yorku. Bez względu na wszystki do tego miasta wróce na pewno. Może niekoniecznie teraz, za tydzień lub dwa ale może za parę lat będzie mi dane znowu tam zamieszkać... Wracając do snu - przechadzałam się uliczkami Nowego Yorku wśród wysokich drapaczy chmur. Rozbiegani ludzie co chwile trącali mnie ramionami, nie zwracając na to uwagi biegli dalej. Śnieg padał zasypując wszystkich i wszystko dookoła... Moje czerwone od zimna dłonie wźlizgnęłam szybko do zgniłozielonej kurtki. Poprawiając beżową, wełnianą czapkę na mojej głowie w oddali zobaczyłam kogoś kto strasznie przypominał mi mojego ojca. Ten zapomniany już przeze mnie człowiek jak zwykle miał na nosie ciemne okulary. Jak zwykle jego kasztanowe, rozmierzwione włosy co chwilę rozwiewał wiatr. Stał parenaście metrów ode mnie, jednak mogę się założyć, że w tamtym momencie płakał. Był pisarzem, więc zawsze chociażby najmniej ważne sprawy wzbudzały w nim skrajne uczucia, lecz co się działo w tej chwili ? O co mu dokładnie chodziło ? Wpatrywał się we mnie, nie ruszając się z miejsca, z resztą podobnie jak ja. Zrobiłam jeden niepewny krok w jego kierunku, a po chwili wolne kroki zamieniły się w dość szybki bieg. Przepychając się między ludźmi, nie zważając kompletnie na to czy kogoś przewracam czy zrzucam komuś stos dokumentów stanęłam po paru sekundach twarzą w twarz z człowiekiem, którego ostatni raz widziałam w Wigilię cztery lata temu, kiedy oznajmił, że wyjeżdża do Australii w poszukiwaniu nowych tematów do kolejnej książki. Zawsze tak było - praca ponad wszystko. Rodzina rzadko kiedy się liczyła. Ojciec wyjechał, a mną zajęła się już wtedy osiemnastoletnia siostra. Oprócz niej nie miałam nikogo, gdyż moja matka postanowiła założyć nową rodzinę kiedy ja miałam 6 lat, a co jest śmieszniejsze ? Że założyła ją właśnie tutaj - w Wielkiej Brytani... Tato nie mówiąc kompletnie nic przytulił mnie mocno do swojej piersi. 

NAGLE BUM - KONIEC SNU.
Kto śmiał przerwać mi ten błogi stan ? Jeden z najmniej przejmujących się innymi ludźmi człowiek na świecie. Członek światowejsławy zespołu One Direction - Louis. Czy oni muszą tak wcześnie wstawać? Wróćmy do tematu... Nie była to zwykła pobudka. Chłopak położył się na moich plecach okrakiem wykonując dziwne ruchy, z kolei rękoma przytrzymywał moją twarz tak bym nie mogła odkleić się od poduszki. Wrzaski, kopanie w plecy - nic nie było w stanie powstrzymać tego małego gnojka, który nie przestawał się śmiać. Trwało to trochę, przynajmniej tak mi się wydaję, jednak po chwili obciążenie na moich plecach zniknęło, a ja bez problemu mogłam podnieść głowę z poduszki. Nim zdążyłam skarcić Louisa i wrzasnąć na niego raz a porządnie zostałam oblana przez niego zimną wodą z wazonu stojącego nieopodal. Stanęłam na równych nogach z przemoczonymi włosami i koszulką. Nie ruszając się podniosłam powoli głowe, kierując wzrok na młodocianego "przestępce".
- Nie żyjesz. - rzuciłam krótko i ruszyłam w pogoń za Louisem.
Biegłam wzdług korytarza za tym dupkiem, jednak on postanowił zmienić nieco zasady gry i zbiegł w szybkim tempie schodami na dół. Z moich ust padały najgorsze wyzwiska, jednak chłopak nic sobie z tego nie robił i nadal śmiał mi się głośno w twarz. Przeskakując przez kanapy, stoliki i inne meble natrafiłam na Harrego, zza którego wychylał się tylko Louis.. Stanęłam parę centymetrów od jego twarzy. Uniosłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. Słyszałam tylko jak Louis podśpiewuję jakieś denne piosenki, które w czasach dzieciństwa miały zachęcać do zabawy w "berka", lecz ja nie miałam już ochoty na tą gonitwę.
- Albo mu coś powiesz, albo zaraz go zabiję.- syknęłam przez zęby, wpatrując się w rozbawione oczy Harrego.
Uśmiechnął się delikatnie i powiedział spokojnie.
- Wiesz podoba mi się ta odległość między nami, a wiesz co podoba mi się jeszcze bardziej ?- zasmiał się.
- Nie.- powiedziałam krótko, podpierając rękoma boki.
- Twoja przemoczona koszulka.- schylił się i szepnął mi do ucha.
Zmarszczyłam brwi i nie zmieniając pozycji skierowałam wzrok na dół. Rzeczywiście jakby mógł mu nie podobać się widok mokrej koszulki, przez którą widać było niemal wszystko co pod nią chowałam. Widać było wszystkie zarysy piersi i brzucha. Podniosłam wysoko głowę, uniosłam się na palcach. Przymknęłam lekko oczy Harry zrobił dokładnie to samo, przybliżając się do mnie coraz bardziej, zaciskając usta w "dziubek". Kiedy nasze usta dzieliło już niewiele milimetrów szepnęłam:
- Dupek.- wyminęłam go i skierowałam się prosto do mojego pokoju. Wyjęłam z szafki czyste rzeczy. Nie stroiłam się zbytnio gdyż i tak będę to robiła przed bankietem a do tego czasu zostało jeszcze kilka godzin, na których nie mam planów. Wzięłam ubrania do ręki i wyszłam z pokoju, kierując się do łazienku. Zamknęłam się na klucz w łazience i nalałam gorącą wodę do przestronejj wanny. Zrzuciłam z siebie mokrą piżamę i powolnymi ruchami zamoczyłam się we wrzątku, który sprawiał, że w tamtej chwili nie liczyło się nic tylko czysty relaks, które jakoś ostatnio bardzo mi brakowało. 

*Kilka godzin później
Pakując sukienkę na dzisiejszy bankiet do torby usłyszałam pukanie do drzwi. Rzuciłam krótkie "Prosze". Nie przerywając dotychczasowej czynności uniosłam delikatnie wzrok i zobaczyłam Harrego niepewnie stąpającego w stronę łóżka. Westchnełam głośno i zasunęłam suwak czarnej torby.
- Jedziemy ?- zapytał, wymachując kluczami gdzieś w okolicach swojej twarzy.
- JedzieMY ?- zapytałam.
- No tak chyba jakoś musisz dostać się na pokaz.
- No właśnie "jakoś" co znaczy w moim wypadku taksówką, więc jadę JA nie MY.- powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Zarzuciłam torbę na ramię i złapałam za klamkę dębowych drzwi.
- Nadal jesteś zła o tą sytuację z rana ?
Nie odpowiedziałam nic tylko oparłam się o drzwi, krzyżując ręce na piersiach. Chłopak podszedł bliżej, łapiąc mnie za ręcę.
- Nie bądź zła. Mówiłem tylko prawdę, naprawdę pięknie wyglądałaś. Taka niewinna Alex, nieporadna, mokra.- mówił cicho i powoli, nie przerywając kontaktu wzrokowego.- i strasznie zła.- zaśmiał się.
- Spokojnie, bo się zakochasz.- zaśmiałam się.- Ale nie powiem bardzo mi miło.- powiedziałam spokojniej i uśmiechnęłam się w jego stronę.
- To co jedziemy ?- zapytał.
- Niech będzie.- odpowiedziałam.
Uchylił przede mną drzwi, przepuszczając mnie w nich i udaliśmy się do samochodu, stojącego na wjeździe. Otworzył przede mną kolejne drzwi tym razem czarnego Rang Rover'a. Zajęłam miejsce na siedzeniu obitym jasną skórą, a tuż obok mnie zasiadł Harry, łapiąc za kierownicę uśmiechnął się do mnie i zaczął cofać. Włączyłam radio i po chwili usłyszałam głos prezentera.
" Już dzisiaj wielki bankiet, który organizuje jeden z najsławniejszych menadżerów James Devil. Opiekun takich sław jak One Direction czy Alex Hurley, która właśnie dzisiaj wyjdzie w pokazie rozpoczynającym tą zabawę. Chłopcy zjawią się na czerwonym dywanie w okolicach godziny 20. Gorące fanki ?! Nie zwlekajcie, już dziś możecie złapać tam chłopaków !..."
Skierowałam wzrok na bruneta, który jak zdążyłam zauważyć nie był zadowolony z całej tej sytuacji. Westchnął głęboko, mając dość niesmaczną minę. W radiu zaczęła lecieć jedna z ich najsławniejszych piosenek "What Makes You Beautiful". Podgłosiłam radio i zaczęłam głośno podśpiewywać mu do ucha, żeby nieco poprawić mu humor. Chłopak śmiał się głośno kątem oka spoglądając w moją stronę. Z wielkim uśmiechem na twarzy śpiewałam kolejne zwrotki. Kiedy piosenka dobiegła końca opadłam na siedzenie wypuszczając głośno powietrze.
- Nie tylko piękna ale i utalentowana.- zaśmiał się.
Przewróciłam teatralnie oczami i skierowałam wzrok na widok za oknem. Po chwili samochód stanął przed jakimś budynkiem. Było to chyba to miejsce, którym miałam wejść za kulisy - tylne wejście.
- To co ? Widzimy się za parę godzin ?- uśmiechnął się do mnie.
Odwzajemniłam ten gest i zwinnym ruchem wysiadłam ze samochodu, zamykając za sobą drzwi. Łapiąc za klamkę wejścia do budynku odwróciłam lekko głowę, kierując wzrok na chłopaka. Uniosłam prawą dłoń i energicznie nią pomachałam. Weszłam do środka gdzie zastałam całą masę zdenerwowanych biegających w kółko modelek, a za nimi jeszcze więcej stylistów, makijażystów i fryzjerów. Podeszłam do wysokiego mężyczny trzymającego w dłoni plik dokumentów z nazwiskami modelek.
- Alex Hurley.- powiedziałam krótko, rozglądając się dookoła.
- O proszę ! Nasza dzisiejsza gwiazda.- powiedział z entuzjazmem.- Pójdziesz ze mną.
Objął mnie ramieniem i szybkim krokiem zaprowadził do drzwi, na których zawieszona była kartka z wydrukowanym napisem, przedstawiającym moje imię i nazwisko. To się postarali... Pierwszy pokaz, na którym projektant ma mi do zaoferowania więcej niż tylko obcisłą sukienkę i  dwunasto-centymetrowe szpilki. Mężczyzna uchylił drzwi do pokoju z krzesłem i toaletką stojącą tuż przed wielkim podświetlanym na brzegach lustrem. Rzuciłam torbę na podłogę i zajęłam wyznaczone dla mnie miejsce. Rozglądając się po pokoju zauważyłam wiszącą na wieszaku długą białą suknię. Nie zważając na nic wstałam z miejsca i zaczęłam delikatnie ją dotykać, zachwycając się jej pięknem. Strój wygldał jak z najpiękniejszego filmu.
- Piękna prawda ?- zapytała mnie urocza blondynka z nożyczkami w ręku.
- Bardzo. Marzenie każdej kobiety.- uśmiechnęłam sie.
- Czas zacząć przygotowania moja droga. Już niedługo rozpoczynasz pokaz, mając ją na sobie.- zaśmiała się delikatnie i zaprowadziła na krzesło.
Rozpuściła moje włosy, aby po chwyli móc je wyprostować i dołożyć wszelkich starań by wyglądały idealnie.
- Wiesz normalnie o to nie pytam...- zaczęłam nieśmiało.- Ale jak masz na imię?- uśmiechnęłam się do lustra, w którym odbijała się młoda fryzjerka.
- Jestem Angie.- powiedziała uroczo.- A Ty to Alex prawda ?
Moją odpowiedzią było jedynie krótkie "Tak". Kiedy włosy były już gotowe, a Angie kończyła delikatny makijaż wymieniłyśmy się numerami telefonu w celu późniejszego spotkania się.
- No dalej wciskaj się !- powiedziała entuzjastycznie, trzymając suknie w ręku.
Złapałam za wieszak, zdejmując z niej tą przepiękną kreację. Zrzuciłam z siebie cichy i delikatnymi pociągnięciami nałożyłam na siebie suknię. Z przodu odkrywała moje lekko opalone nogi, a z tyłu ciągnęła się po ziemi w nieskończoność. Angie wytłumaczyła mi, że tuż za mną będzie szło dwóch "przystojniaków", trzymając końce sukni tak by chodzenie w niej nie sprawiało mi żadnego problemu. Mężczyźni zjawili się w garderobie po chwili, ubrani byli w czarne garnitury z małymi, białymi różyczkami w kieszonkach marynarki. Muszę przyznać, że robili bardzo dobre wrażenie. Poznaliśmy się, wymieniając między sobą nasze imiona i skierowaliśmy się do miejsca, z którego mieliśmy wyjść na wybieg. Uchyliłam lekko kotarę, poszukując wzrokiem grupę dobrze znanych mi już chłopaków. SĄ ! Zajęli miejsca w pierwszym rzędzie po lewej stronie wybiegu. Głos prezentera, cicha klasyczna muzyka, krótkie "wychodzicie!" i już po chwili stałam na wybiegu robiąc kolejne pewne kroki. Nie zwracałam uwagi na to, że kilkaset par oczu skierowanych jest prosto na mnie, po prostu szłam przed siebie z wysoko uniesioną głową. Dochodząc do końca wybiegu stanęłam twarzą w twarz z paparazzi.Błyski fleszy lekko mnie oślepiły, lecz po chwili zawróciłam i wraz z dwójką towarzyszących mi mężczyzn kierowałam się w stronę kulis, za którymi już po chwili przybijałam z nimi "piątkę". Teraz czeka nas już tylko świetna zabawa. Nowo-poznani koledzy odprowadzili mnie pod same drzwi garderoby gdzie zostawiłam torbę, w której schowana była sukienka na dzisiejsze After-Party. Wcisnęłam się w nią. Przebrałam buty na nieco wygodniejsze,  ale nadal na bardzo wysokiej szpilce. Przejrzałam się w lustrze, poprawiając lekki makijaż i fryzurę i wyszłam na korytasz gdzie czekali na mnie mężczyźni z pokazu. Na mój widok uśmiechnęli się od ucha do ucha i nadstawili swoje dłonie. Złapałam obu "pod ramię" i szybkim tempem, podśmiewając się co chwilę ruszyliśmy na salę, gdzie zabawa już zdążyła się rozkręcić. Oparłam się plecami o bar, a David (?) zamówił dla nas drinki. Drugi zaś ulotnił się do swojej dziewczyny, która również wychodziła w tym pokazie. Ciemny blondyn podał mi szklankę z niebieskim drinkiem, uśmiechając się. Odwzajemniłam to i zamoczyłam wargi w napoju. Odłożyłam szklankę na blat, złapałam David'a za koszulę i pociągnęłam w stronę parkietu. Tańczyliśmy tak jakby nie było tam nikogo innego. Wymachiwanie rękoma w rytm muzyki, podskakiwanie co mi wychodziło nieco gorzej niż mojemu partnerowi ze względu na wysokość moich szpilek, ale starałam się bawić jak najlepiej. Co chwilę wpadaliśmy na bliżej nam nieznane osoby i "osobistości", przyszedł czas na kolejną "ofiarę", której jak mi się wydaję w nieco bolesny sposób zmiażdżyłam palcę szpilką. Zaczynając od standardowego "przepraszam" odwróciłam się. Tuż przede mną stał Harry,nachylając się  łapał się za stopę.
- Harry przepraszam, nic ci nie jest. Jeju... naprawdę nie chciałam.-mówiłam bardzo szybko i wydaję mi się, że niewyraźnie.
Chłopak uniósł głowę patrząc mi prosto w oczy.
- Możemy wyjść ? Niezbyt dobrze się czuję.- krzyknął mi do ucha.
Nie odpowiedziałam tylko odwróciłam się do David'a. Podeszłam do niego i powiedziałam, że muszę wyjść, nie był zbytnio zadowolony, ale obiecałam że zadzwonie do niego jutro. Wróciłam do Harr'ego i razem wyszliśmy na zewnątrz. Chłopak usiadł na ławce, a ja chodziłam w kółko rozgrzewając moje ramiona dłońmi. Jak na koniec lipca pogoda dzisiaj wieczorem była okropna. Co się dziwić - Londyn.
- I jak lepiej się czujesz ?- zwróciłam się do chłopaka.
- Z tobą tutaj ? Tak.- usmiechnął się.
- To co możemy już wrócić ?
- Do niego ?- wstał i stanął na przeciwko mnie.
- Do kogo ?- zmarszczyłam brwi.
- Twojego kolegi.
- Zazdrosny ?- zapytałam cwaniacko, zarzucając ręce na jego kark.
- A mam o co ?- zapytał z uśmiechem.
- Specjalnie mnie stamtąd wyciągnąłeś ? -zaśmiałam się.
- To ty powiedziałaś.- wzruszył lekko ramionami.
- Wiesz naszła mnie taka dziwna myśl, ale skoro się mylę, to chyba już pójdę co ?- uśmiechnęłam się i wyminęłam go, udając się do wnętrza klubu.
Przepychałam się przez spoconych i wymęczonych do ostatnich sił ludzi w poszukiwaniu bliższych znajomych. Mijając spaloną na solarium brunetkę, ocierające się o jakiegoś mężczyznę zwątpiłam w to czy trafiłam na odpowiednią imprezę. Myślałam, że James ma bardziej hm... wyrafinowanych (?) znajomych. Moje wątpliwości przerwał Harry. Złapał mnie za rękę, przyciągając do siebie.
- Zatańczymy ?- zapytał, kiedy niemal wtuliłam się w jego tors.
- Tak jak oni ?- zapytałam ze śmiechem i skierowałam wzrok na imprezowiczów-zboczeńców.
Chłopak zaczął się śmiać, unosząc ręce w geście obronnym. Następnie objął mnie w pasie dwoma rękoma.
- Więc nie ?- zaczęłam udawać smutną.
W głośnikach zamiast kolejnego kawałka w stylu techno, zabrzmiała lekka, spokojna muzyka, do której pary na całej sali bujały się jakby były w jakimś transie, śnie lub czymś podobnym. Rozglądając się po pomieszczeniu natrafiłam wreszcie na zielone oczy chłopaka, stojącego na przeciwko. Zrobiłam skwaszoną minę i westchnęłam.
- Może usiądziemy i przeczekamy ?- zapytałam.
- A może nie ? - uśmiechnął się do mnie, zarzucając na swoją szyję moje ręce.
Poddałam się i splotłam dłonie na karku bruneta. Nasze ciała w tamtym momencie stanowiły jedność. Kołysaliśmy się w rytm muzyki, nie przerywając kontaktu wzrokowego, który utrzymujemy ze sobą ostatnio jakoś często. Za często (?). Ten błogi i przyznam - przyjemny stan przerwał nam blondyn, którego poznałam pierwszego dnia pobytu w Londynie. Stanął przed nami z wielkim uśmiechem. Harry jednak go nie zauważył, dlatego puknęłam go lekko w ramię, wskazując na uroczego blondyna.
- O Niall wróciłeś !- krzyknął i rzucił się do uścisku z przyjacielem.
- Hej, miło cię widzieć.- powiedział chłopak i przytulił mnie.- Chłopacy czekają już w aucie. Chcemy jechać do domu, jakoś tu sztywno.- dodał.- Idziecie z nami ?
Styles skierował wzrok na mnie, a ja rzuciłam krótkie "Tak" i skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Znowu ta odrażając woń alkoholu i potu w jednym. Na szczęście nie musiałam wdychać tego zbyt długo bo po chwili byliśmy już na świeżym powietrzu, kierując się w stronę samochodu...


 ~~~~~

Przepraszam, że mimo że ten rodział nie powala to czekaliście na niego tak długo.
Ostatnio jakoś brakowało czasu, wena też nie przychodziła mi z łatwością stąd taki a nie inny  rozdział.
W niedzielę wyjeżdżam nie będzie mnie do 30 sierpnia, więc nie wiem kiedy pojawi się coś nowego.
Być może, że dodam coś jeszcze w tym tygodniu.
Na pewno pojawi się tu notka informacyjna, do której przeczytania serdecznie zapraszam !
Bardzo dziękuję za tak dużą liczbę wejść na bloga !
Oby było nas tu coraz więcej.
KOMENTUJCIE
"ANKIETUJCIE"
OBSERWUJCIE
POLECAJCIE
CZYTAJCIE
Kocham Was. Liczę na Was !